czwartek, 2 listopada 2017

Nigeru Otoko - recenzja

Dawno temu, a dokładniej kiedy jeszcze taplałam się w głębokim morzu lukrowych shoujo, myliłam ze sobą dwie mangaczki. Mowa tu o Natsume Ono (Basso) i Est Em. Nie znając jeszcze ich mang, bazowałam się tylko na intrygujących rysunkach ich autorstwa. Te ilustracje były niecodziennie, piękne i egzotycznie przyciągające. Ich inność równocześnie sprawiała, że mimowolnie mieszało mi się w głowie, która z prac należy do danej artystki, gdyż, co warto zaznaczyć, obie panie tworzą niezależne mangi. Moje pomyłki były spowodowane po prostu wcześniejszą niewiedzą na ten temat. Pomimo mojej żywej fascynacji, dopiero rok temu zapoznałam się na poważnie z treścią tych komiksów. I mogę powiedzieć tylko jedno: Szkoda, że tak późno.     
W dzisiejszym poście przybliżę Ci, Drogi Czytelniku, mangę jednej z wyżej wspomnianych autorek. Twoją atencje chcę skupić na mandze Nigeru Otoko, stworzonej przez Natsume Ono. To właśnie dzięki tej pani, mamy okazje czytać mistyczną i niejednoznaczną historię, zamkniętą tylko w pięciu rozdziałach. Ciekawy poznać więcej? Tak? To zapraszam :).

Wśród ludzi krąży stara legenda. Podobno w lesie mieszka niedźwiedź. Mogą go zobaczyć tylko dzieci. Jeśli spędzisz z nim cały dzień i bezpiecznie wydostaniesz się z lasu, jako nagrodę będziesz mógł  stać się czymkolwiek zapragniesz.
Młoda, rozczarowana swoim obecnym życiem, dziewczyna decyduje się wejść do lasu. Uciekając od rzeczywistości wpada w otwarte ramiona tajemniczego mitu.

Pomimo opisu ta manga nie skupia się tylko na młodej bohaterce; także inne postacie dostały równy "czas antenowy". Właśnie dzięki temu historia w gradualny sposób uzupełnia się warstwowo. Interakcje międzyludzkie i wspomnienia wzbogacają całokształt. Dodatkowo fabuła nie jest do końca chronologiczna. Różne wydarzenia, rozmieszczone na odmiennych odcinkach linii czasu, jak puzzle układają się w całość. A każdy z tych niuansów jest wchłaniany z łatwością przez czytelnika, dzięki swojej przystępności.  Otóż fabuła jak i wątek wiodący nie są skomplikowani czy nadzwyczaj złożeni. Zabrać wszystkie elementy stylistyczne dostaniemy prostą i niemoralizatorską historię, która trzyma w napięciu do ostatnich stron. To oprawa jest wielowarstwowa, nie zawartość. Pojedyncze wskazówki są ujawniane stopniowo dawkując ciekawość. Detalem wciągającym czytelnika w tę opowieść jest aura tajemniczości otaczana iluzyjnymi elementami nadnaturalnymi. Efekt finalny jest jak najbardziej satysfakcjonujący, gdyż narracja jest prowadzona w stały i przemyślany sposób. Nie ma niedociągnięć lub wymyślnych wytłumaczeń. Nie ma tutaj ponadto przesadzonej głębi. Autorka nie popada w filozoficzne dygresje. Po prostu w nietypowy sposób opowiada historię odmiennych ludzi, skupiając się na jednym temacie. Postacie są różne pod względem wieku czy pozycji w społeczeństwie. A obecność lasu i podmiejskich legend dodaje aurę niewiadomej.

Tym co łączy wszystkie, powierzchownie niezależne, elementy jest temat ucieczki. Jak nitka wiąże  wszystkie rozdziały. Tak jak powiedział Graham Mastertan: "W życiu można uciec od wszystkiego z wyjątkiem samego siebie" . I tak o to Nigeru Otoko jest opowieścią o ucieczce, która ma wiele twarzy. Przez kadry przewija się ucieczka przed obowiązkami, odpowiedzialnością, zranieniem czy możliwością bycia opuszczonym. Sam las posiada znaczenie symboliczne. Jest on zarówno bezpieczną przystanią, wzbudzającą poczucie bezkresu, jak i oderwaną rzeczywistością. Jest także miejscem podejmowania decyzji.


Styl Natsume Ono jest... specyficzny. Przede wszystkim szafa graficzna tego tytułu jest inna niż ta z Ristorante Paradiso czy La Quinta Camera. W tamtych mangach królowała prosta i niekiedy "pusta" kreska. W Nigeru Otoko kadry są pełniejsze a projekt postaci dokładniejszy. Subiektywnie mówiąc rysunki są śliczne i nie do podrobienia. W jednym z wywiadów wydawnictwo Hanami wspominało, że styl Natsume Ono jest piękny i skomplikowany. Jednakże Ristorante Paradiso wcale nie wzbudziło u mnie takiego zachwytu. To właśnie dzięki Nigeru Otoko spojrzałam na tę autorkę z zupełnie innej perspektywy i zrozumiałam wszystkie zasłużone komplementy. Kunszt mangaczki na pewno spodoba się fanom kreski Daisuke Igarashi czy Taiyou Matsumoto (zwłaszcza Takemitsu Zamurai). 

Ta recenzja jest krótsza niż zazwyczaj i może mniej szczegółowa. Jednakże często aurze tajemniczości ujmują zbyteczne słowa.  A ja nie chcę odrywać od tej, zarówno fascynującej jak i prostej,  historii rąbka magicznej tajemnicy tak zgrabnie stworzonej przez autorkę. 






Dawno temu napisałam recenzję Udon no Onna - mangi autorstwa Est Em. Gorąco zachęcam do zapoznania się z postem jak i do przeczytania innej mangi autorki pt."Golondrina"  (^o^)/ 
Do następnego! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...