niedziela, 21 grudnia 2014

Clematica Kutsuten - recenzja

   Clematica Kutsuten jest jednotomowym zbiorem czterech historii z gatunku shoujo. Chociaż w przypadku tych opowieści, pojęcie gatunku shoujo jest bardzo rozszerzone i wręcz względne, gdyż są one nietypowe i zaskakujące. Dodatkowo mogą się spodobać również osobom nielubiącym ten gatunek. Manga zawdzięcza te pochlebne komentarze autorce, Mayu Sakai, która raz tworzy bardzo typowe i schematyczne historie romantyczne, a innym razem, dzięki nutce mocy nadprzyrodzonych i ciekawemu pomysłowi, tworzy wyróżniające się w tłumie dobre mangi. Najpopularniejsze tytuły autorstwa mangaki to: Momo, Sugar Soldier, Nagatachou Strawberry, Peter Pan Shoukougun  czy Rockin' Heaven. Nie powiedziałabym, że są to shoujki z najwyższej polki, z wyjątkiem może Momo,  reszta jest dość przeciętna. Niemniej Clematica Kutsuten zdobyła moje uznanie i naprawdę mi się spodobała :). 


   Tak jak wspomniałam wcześniej tomik obejmuje cztery różne historie, których jedynym wspólnym punktem jest magiczny sklep szewca, o imieniu Matica. Historie znajdujące się w oficjalnym wydaniu to: Clematica Shoe Store, Pandora's Boots, Lost Angel Shoes i Strawberryfield Walker. Akcja opowiastek toczy się w świecie blisko przypominającym Europę, a dokładniej Anglię. 

   Pierwszy oneshot, opowiada losy młodej pokojówki pracującej w domu pewnej bogatej rodziny. Nie jest ona jednak człowiekiem, a wysoko rozwiniętym robotem o antropomorficznym wyglądzie. Pomimo rozwiniętej technologii roboty nie czują żadnych emocji. Nie mają nawet imienia. Są nazywani "Empty", bo są puści w szerokim tego słowa znaczeniu. W tzw.międzyczasie zbliżają się siedemnaste urodziny młodego panicza, który po nich będzie musiał wyjechać z rodzinnej posiadłości. Z kolei główna bohaterka, tzn Empty n9, decyduje się pójść do tajemniczego ale sympatycznego, młodego szewca. Mówi się, że szewc ten jest w stanie zrobić niepowtarzalne, niezwykle buty, które mogą spełniać marzenia. Bohaterka decyduje się zamówić pantofle, które nie pozwolą jej już dłużej marzyc...

   Druga historia jest o wiele bardziej zaskakująca i z trudem można ją zaklasyfikować do gatunku shoujo. Jest bardziej brutalna i okrutna. Może powodować, że ciarki przejdą po ciele czytelnika. W pewnym mieście pojawia się morderca sprzed siedmiu lat, który zamordował pewną rodzinę. Tym razem z powodu nieszczęsnych wydarzeń bierze za zakładniczkę małą, biedną i niewinną dziewczynkę. Jego jedynym żądaniem jest dostarczenie jednej pary butów, zrobionych przez miejscowego szewca...

   Lost Angel Shoes jest lżejszą historią niż poprzednia, nawet jeśli opowiada o śmierci i o poświęceniu. Życie sieroty nie należy do łatwych. Zwłaszcza jeśli wszystkie datki lądują do kieszeni zachłannych właścicieli, a dzieci muszą kraść, żeby przetrwać. Sytuacja głównej bohaterki, która jest najstarsza z całej zgrai małych biednych pociech, nie jest zbyt ciekawa. Jakby tego wszystkiego było mało, pewni ludzie chcą wyburzyć sierociniec. Nikt się nie interesuje losem dzieci. Oprócz jednego bogatego, będącego na wózku młodzieńca, który oprócz bardzo dobrego serca, skrywa pewna tajemnice...

   Z ostatnią opowieścią autorka znowu wraca do bardziej mrocznych emocji. Przedstawia złość, zazdrość, udrękę i odrobinę czegoś chorobliwego. Trudno inaczej nazwać miłość, którą darzy starsza siostra młodszą. Nie chodzi tu jednak o kazirodztwo. Autorka nie zbliża się nawet o milimetr do tego tabu. Z powodu pewnego incydentu, rodzina głównej bohaterki musiała zgodzić się na układ, łączący więzami małżeństwa ich młodszą córkę z starszym o ponad dwadzieścia lat bogaczem. Jednak nie wszystko jest tym na co wygląda... 

   Czytając wszystkie krótkie historie poczułam się jakbym wróciła do świata baśni z dzieciństwa: magiczne buty, bardzo mocno zaznaczone emocje i charaktery postaci, i ta magiczna bajkowa atmosfera. Z jednej strony, dzięki słodkim rysunkom autorka mydli oczy czytelnikom, iż będą to kolejne lekkie i proste oneshoty jakich na rynku jest całkiem sporo. Niemniej tragiczna i zaskakująca do ostatnich stron fabuła nie pozostawia złudzeń, że tym razem sprawa wygląda troszkę inaczej. Pomimo kilku wspólnych elementów, tzn. użycie podobnych motywów, zwrotów akcji czy po prosu przekazu morału przez autorkę, historie zapadają czytelnikowi w pamięć i nie można ich między sobą pomylić.



   Rysunki Mayu Sakai są po troszku podręcznikowe i mało oryginalne. Główna bohaterka ma bardzo duże i nieproporcjonalne oczy. Prawie wszystkie dziewczyny, oprócz protagonistki z ostatniej historii,  mają także bardzo długie i typowe dla gatunku włosy. Męska część postaci jest po prostu przystojna i spełnia stereotyp ładnego chłopca w mangach. Niemniej same twarze postaci są identyczne. Wystarczy tylko pozmieniać włosy i bohaterowie są identyczni. Mają taką samą ekspresję, oczy, usta, nos... Kadry rysowane przez autorkę są zawsze pełne i czerń z bielą  odpowiednio wyważone. Wszystko jest estetyczne i łatwo się czyta rozmieszczenie kadrów. Widać, że mangaka ma pomysł i wie jak go przedstawić. Pomimo tego mam takie odczucie, iż manga stałaby się jeszcze lepsza przy innych rysunkach. Te prezentowane przez autorkę są zbyt cukierkowe i psują efekt fabularny.

   O ile największym minusem tomiku jest dla mnie styl rysowniczy autorki, to trzeba ja pochwalić za wyśmienitą narrację. Cały czas trzyma czytelnika w napięciu i tworzy unikatowy ciekawy klimat. Od samego początku jesteśmy zaintrygowani co się stanie. Uważam, że dopiero w tej mandze Mayu Sakai pokazała naprawdę na ca ją stać. Gdyż głębia przekazanych emocji czy morałów przez autorkę shoujo jest naprawdę pozytywnie zaskakująca. Lektura jest przyjemna i nie nużąca. Pomimo krótkości historii żadna nie jest banalna.

   Uważam, że manga może się spodobać nie tylko fanom gatunku czy autorki, ale też ludziom nie związanym z shoujo, szukającym czegoś nowego. Gorąco polecam :)






sobota, 6 grudnia 2014

Co na półeczce - Dynia z majonezem

   Polski rynek mangowy, w porównaniu z bliskimi sąsiadami, dopiero się rozkręca. Powoli, ale coraz pewniej, kładzie swoje stopy na różnych gatunkach, a co za tym idzie -tytułach. Ilość wydawanych tomików z miesiąca na miesiąc wzrasta coraz bardziej. Niemniej zawsze znajdzie się deficyt jakiegoś gatunku. Nie tylko w Polsce, ale we wszystkich rynkach i to nie tylko tych mangowych. We Włoszech jest np. deficyt mang yaoi (nasz kraj niedługo ich przegoni jeśli chodzi o ilość wydanych tytułów), josei czy niedobór yuri. Jednym niedocenionym i mało rozwiniętym gatunkiem w naszym kraju jest z kolei josei. Tytułów jest mało, to fakt, ale jakościowo są z najwyższej półki. Za przykład może służyć krótka i niepozorna Dynia z majonezem.

   Manga w oryginale nosi tytuł Kabocha to mayonnaise i została napisana przez Nananan Kirike w 1998r. W Polsce została wydana w 2008r dzięki wydawnictwu Hanami. Jest to jednotomowe, proste i krótkie okruchy życia w gatunku josei, niemniej niebanalne.

   Miho jest przeciętną, dorosłą kobietą, która od półtorej roku mieszka ze swoim chłopakiem - Seiem. Ich codzienna rutyna krąży wokół wspólnych posiłków i krótkich rozmów. To co ich łączy to nie żadne namiętne uczucie, a właśnie wspólna codzienność pełna monotonii. Trzymają się razem, jak twierdzi nawet główna bohaterka, tylko z przyzwyczajenia. Tak jak wszyscy młodzi ludzie maja typowy problem - brak pieniądzy.  Sprawa jest na tyle poważna, że Miho decyduje się rozpocząć drugą pracę w sekrecie. Pracę w nocnym klubie. Miejsce które zmusza ją do różnych wyrzeczeń,  także tych moralnych. Ona jedyna utrzymuje mieszkanie, bo Sei jest bezrobotny, z wyboru. On jest "wartościowym muzykiem" i czeka, aż świat otworzy się na jego sztukę. Nie przeszkadza mu obecna sytuacja i żyje lekkim życiem, w którym jedyne zmartwienia są jego własnymi. Z jednej strony trudno go obwiniać, bo Miho tworzy w domu fałszywą otoczkę, że wszystko jest w porządku. Jest altruistka, która postawiła sobie za punkt honoru, szczęście chłopaka. Chce, żeby w spokoju mógł tworzyć swoją muzykę. Może się wydawać, że osobą zależną w tym związku jest Sei. Nic bardziej mylnego. Miho z powodu swojej niskiej samooceny jest pasywna i zrobi wszystko, żeby tylko nie powiedzieć chłopakowi, aby znalazł prace. Ona potrzebuje mieć chłopaka.

   Manga opisuje ten okres życia bohaterki, kiedy była ona jeszcze niezdecydowana w wielu sprawach, podejmowała wiele decyzji pochopnie i nie była w nich stała. Z jednej strony nie była pewna swoich uczuć do Seia, z drugiej robiła jednak dla niego wszystko, nawet przeciw sobie. W tym samym czasie, nasza bohaterka spotyka swoją poprzednią miłość, Hagio- do którego, jak sądzi, ciągle żywi  silne uczucia. Bardzo możliwe, że z powodu swojego wahania, Miho postanowiła rozpocząć romans ze swoim byłym partnerem - typowym kobieciarzem, który już dawno zapomniał co to przyzwoitość. Hagio nie kryguje się przechwalaniem o swoim dziewczynach. Nie wspominając, że jasno i wyraźnie mówi bohaterce, iż nie będzie jej wierny i, że jest dla niego tylko zabawką. To jednak nie przeszkadza Miho. Przynajmniej na początku...



   Szafa graficzna tytułu nie należy do moich ulubionych. Jest minimalistyczna i bardzo oszczędna w różne detale. Na stronach przeważa biel, która co jakiś czas mocno kontrastuje się z czernią. Tego drugiego koloru jest zdecydowany deficyt. Tak samo jak tła, a także bohaterowie nie zachwycają oryginalnością. Są bardzo prości, choć zaskakują swojemu bardzo ludzkiemu wyglądowi. Problem leży jednak w tym, że mało różnią się między sobą. Zwłaszcza dwoje głównych bohaterów. Dobrze, że się nigdy nie spotkali, bo inaczej czytelnik nie wiedziałby jak ich rozpoznać.

   Wydanie Hanami jest tak jak zwykle porządne. Tomik ma wymiary 150 x 210 mm, nie ma obwoluty i okładka jest miękka. Papier użyty - kredowy - tak jak w Osiedlu Promienistym , jest wystarczająco gruby i nie prześwituje. Również druk jest wyśmienity. Nie ma ani pikseli ani szarości, która powinna być czarna. Numeracja jest obecna na każdej stronie. Dzięki szerokim marginesom wewnętrznym nie trzeba bardzo wyginać tomiku.

   Manga zaczyna się i pod pewnym względem kończy bez żadnych fajerwerków. Ale czy okruchy życia potrzebują tego "czegoś" co z przytupem zniszczy ich pookładaną codzienność? Czy to nie spokoju, nostalgii i mniej lub bardziej przerysowanej rzeczywistości oczekujemy od tego gatunku? To co oferuje nam ta krótka manga, to realizm. Zachowanie bohaterki jest do bólu realistyczne. Niemniej bardzo denerwujące, z powodu bardzo słabego i pasywnego charakteru kobiety. Momentami zaczęłam wątpić czy Miho ma jakiśkolwiek szacunek do samej siebie.

   Manga jest prosta i uboga w różne schematy, z tego powodu jest nietypowa i zaskakująco podobna do prawdziwej, często banalnej rzeczywistości. Tu pojawia się jednak pytanie: czy chcemy kupować mangę, która mówi o tym co my sami doskonale wiemy? Czy chcemy poznać historię, którą znamy z życia mniej lub bardziej dokładnie? Przypominam, że tom kosztuje 28zl i jest to dość duży wydatek jak na mangę. A może właśnie w tym jest jej urok, gdyż wiele czytelniczek może odnaleźć siebie w Miho, czyli jednak wszystko jest ok z nami?

   Historia pomimo mało znośnej, dla mnie, bohaterki nie opowiada tak naprawdę o niej. A o docenianiu małych rzeczy, jak na przykład jedzenie wspólnych posiłków. Autorka skupiła się na przedstawieniu jak miłość między dwojga bohaterów powoli dojrzewa. Dodatkowo moja ocena względem Miho może być zbyt krytyczna i sugestywna, ale jest to spowodowane  tym, że nie chce stać się taką dorosłą jaką jest ona. Ponadto manga wyraźnie pokazuje, że człowieka nie zmienisz tak łatwo. A zwłaszcza jeśli on tego nie chce.

   W końcowym rezultacie jestem niezdecydowana czy polecić te mangę czy nie. Decyzję pozostawiam Tobie Drogi Czytelniku :)




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...