środa, 25 lutego 2015

Co na półeczce - Spice and Wolf

   W tym miesiącu z cyklu " Co na półeczce" proponuję Wam, Drodzy Czytelnicy, mangę Spice and Wolf, znaną również jako Ookami to Koushinryou. Nawet jeśli uniwersum tego tytułu jest dość duże i rozwlekle, to moja wiedza na jego temat była znikoma.
Wszystko zaczęło się w 2006r wraz z Light Novelka autorstwa Isuny Hasekury (fabula) i  Jū Ayakura (ilustracje). Nietypowa historia fantasy szybko zyskała popularność i doczekała się własnej adaptacji zarówno mangowej (2007r - ciągle wychodzi), jak i w postaci anime ( 2008r). O ile Light Novel została zakończona w 2011r  ilością 17 tomów, to manga ciągle powolutku jest kontynuowana i nie nadgoniła jeszcze całego materiału oryginału. Tytuł ten zawitał na Polski rynek dzięki wydawnictwu Studio JG w 2013r i do tej pory zostały wydane pierwsze 9 z 11 tomów.  Warto wspomnieć, że za scenariusz mangi jest odpowiedzialny autor powieści, czyli Isuna Hasekura, za projekt postaci odpowiada Ayakura a ilustracje są tworzone przez Keito Koume, osobę nie związaną wcześniej z oryginałem.
Pomyśleć, że gdyby nie nagły impuls, nigdy nie poznałabym tej ciekawej i nietypowej historii.

   Fabuła dzieje się w czasach bardzo przybliżonych do średniowiecznej Europy. W tym okresie w zaskakującym tempie rosną wpływy kościoła i ludzie muszą porzucić zaprzeszłe "pogańskie" wierzenia, które żyły z mieszkańcami od pokoleń.
Głównym bohaterem mangi jest mody wędrowny kupiec - Lawrence Craft. Jeździ on już od kilku lat po kraju ucząc się i zarazem dobijając mniej lub bardziej korzystne targi. Jego życie zmienia się, kiedy wyjeżdżając z pewnej wioski odkrywa na swoim powozie pasażera na gapę. Jest nim ładna i urocza młoda dziewczyna. Wszystko byłoby jak najbardziej w porządku, gdyby nie mały szczegół, otóż okazuje się, że dziewczyna ma parę szpiczastych uszu i błyszczący pięknie zadbany ogon! Horo, bo tak się przedstawia nieznajoma, oświadcza, iż jest pradawną boginią plonów, w którą przestano wierzyć. W związku z tym uznała to za dobrą okazję, by powrócić do swojej dawno zapomnianej ojczyzny, którą opuściła dawno dawno temu. Prosi o przysługę nikogo innego jak Lawrenca, w zamian za pomoc w powrocie do domu ona sprawi, iż ten wyjazd stanie się niezwykle korzystny dla kupca. Otóż spryt i inteligencja Horo mogą okazać się bardzo przydatne przy różnych umowach bądź wymianach między handlarzami. Prostolinijny i dobry przedsiębiorca akceptuje propozycje. W ten o to sposób wyruszają razem w daleka i interesującą podróż.

   Nawet jeśli początkowa historia wydaje się nad wyraz prosta i banalna, sposób w jaki zostaje ona przedstawiona jest nadzwyczaj interesujący i oferuje czytelnikowi pewien powiew świeżości. Otóż Spice and Wolf posiada subtelny wątek fantasy, niespotykany dotychczas wśród gatunku. Nie ma tutaj magicznej walki pomiędzy starożytnymi duchami a czarodziejami. Nie ma tu bynajmniej zaciekłej walki na miecze. Głównym celem mangi jest według mnie, opowiedzenie w ciekawy sposób życia w średniowieczu z punktu widzenia handlarzy. Horo, która tworzy tutaj wątek fantastyczny jest pod tym względem miłym dodatkiem, urozmaiceniem. Miło jest, iż autor zdecydował się nie rozwiązywać problemów w  sposób nadprzyrodzony, czyli dzięki Horo, a za pomocą własnego jak i bohaterów - intelektu i sprytu. Kupcy oczywiście jak kupcy są chytrzy i podstępni - o ile zwęszą gdzieś możliwość dużego zysku są gotowi zrobić wszystko. Z tego powodu zdrady i intrygi są tutaj powszechne. A wszystko to jest spowodowane handlem. Jest to atrybut, który niezaprzeczalnie wyróżnia mangę i sprawia ją wręcz unikatową. Jest on  równocześnie jednym z głównych wątków, we wszystkich swoich wymiarach czy złożoności. Manga nie jest jednak nudnym i trudnym do zrozumienia podręcznikiem od ekonomii. We wszystkich trudnościach czy przeszkodach na jakie natrafią bohaterzy handel odgrywa ważną role. Niemniej zawsze ten watek jest dokładnie, prosto i ciekawie przedstawiony. Powiem nawet, że sympatycznie!

   Uważam Spice and Wolf za tytuł lekki i bardzo sympatyczny, lecz nie nużący. Dużą rolę odgrywają tutaj również prości i przyjaźni bohaterowie. Lawrence jest poczciwym człowiekiem. Nigdy nie odmówi komuś pomocy jak i nie spróbuje wzbogacić się cudzym kosztem. Równocześnie ma chłopak głowę na karku i nie daje się manipulować. Widać, że ma umysł lotny i nie wstydzi się go używać. Z kolei Horo uważam za postać troszkę mniej spokojna od Lawrenca. Jest bez wątpienia zmyślna wilczyca, która wiele lat spędziła w samotności i dopiero dzięki kupcowi jest w stanie poznać nowy świat, który powstał, kiedy ona była w miasteczku. Jest sprytna i jej nadzwyczajne zdolności jak bardziej rozwinięte zmysły węchu czy słuchu są bardzo pomocne. Momentami nie zawaha się być złośliwa. Nie małą również radości sprawia jej droczenie się z Lawrencem. Właśnie między tymi dwojga został wpleciony satysfakcjonujący wątek romantyczny. Nie zasłania on głównych wydarzeń a jest miłym dodatkiem, dzięki któremu tytuł zyskuje jeszcze więcej. Aczkolwiek Horo jest również powodem istniejącego w mandze fanserwisu. Niemniej jest on tak niewymuszony i ładnie wtonowany, że nie ma o co się przyczepić.



   Manga od strony graficznej prezentuje się równie zachęcająco, co od fabularnej. Rysunki są dopracowane i dobrze spełniają swoją rolę. Tła są w większości wypadków, jak nie zawsze, dopracowane i wiarygodnie oddają okres w którym toczy się historia. Rysownik nie próbuje "omijać" różnych budynków ze Średniowiecza. Wręcz przeciwnie rysuje je w bardzo realistyczny sposób. Co ciekawe, rzadko jest używana czerń jako sama w sobie. Mamy za to różne odcienie szarości. Projekt postaci dobrze odwzorowuje charakter czy usposobienie danego bohatera. Horo ma być na przykład atrakcyjną młodą dziewczyną, którą ma się przypodobać zwłaszcza płci brzydszej. To samo tyczy się innych epizodycznych bohaterek. Nie jest to jednak szczegół, który zmienia moje personalne odczucia na temat mangi. Kolejny plusik jaki wędruje w stronę mangi to atmosfery, które budują się za sprawy profesjonalnej gry świateł. Widać, że autor wie jak to się robi.

   Za polskie wydanie jest odpowiedzialne wydawnictwo Studio JG, które oferuje swoje typowe wydanie. Co za tym idzie tomiki mają obwolutę, które wyśmienicie przylegają do okładki i format B6. Od czasu do czasu wydawca dopieszcza nas kolorowymi stronami. Papier użyty jest bialutki jak i tusz znakomity. Tomy zostały bardzo mocno sklejone i nie ma co się bać o trwałość wydania. W środku znajdują się marginesy wewnętrzne, dzięki którym nie trzeba wyginać komiksu. Niestety w przypadku pięknych ilustracji dwustronnych czasami mała elastyczność książeczki je "ścina". Ciągle pamiętam jak w jednym z ostatnich tomów biedna głowa pewnego księdza została pozbawiona drugiej polówki. Przyznaję, że wygląda to zabawne x). Z kolei do oryginalnych onomatopei są przypisane polskie odpowiedniki. Nie jest to jednak manga shounen gdzie onomatopeje mają o wiele większą rolę, więc brak ich wyczyszczenia nie uznaję za tak bardzo istotny. Tłumaczenie jest wyśmienite. Bardzo fajnie, że wypowiedzi są stylizowane i zależą od bohatera. Np. chłopi mówią o wiele prościej i potocznie. Także zagadnienia ekonomiczne zostały przetłumaczone w rzetelny sposób. Cieszę się również, że tłumaczce udało się oddać nastrój dialogów. Które zdecydowanie są warte przeczytania i właśnie one sprawiają, iż fabuła jest ciekawa i nie nużąca.  Muszę napomknąć, że oczarowało mnie polskie logo mangi. Jest subtelne jak i zarazem interesujące. Oddaje nawet miłość głównej bohaterki do jabłek  :). Dla porównania o to logo włoskie i anglojęzyczne : KLIK i KLIK

   Na zakończenie mogę jedynie podsumować, że lekka i sympatyczna historia o zmyślnej wilczycy Horo i kupcu Lawrencu jest godna polecenia. Ma wszystkie charakterystyki, aby spodobać się różnej publiczności. Nawet jeśli jest to seinen zaadresowany zarówno do pań jak i panów. Dialogi postaci niezaprzeczalnie górują tutaj nad innymi szczegółami, które również nie dają o sobie zapomnieć (ciekawe wątki, dopracowane ilustracje). Tytuł wciąga od samego początku i ani razu nie zwalnia tempa. Jest również wyśmienitym powiewem świeżości na tle typowych historii. 

Przykładowe strony : KLIK




poniedziałek, 16 lutego 2015

Real - recenzja

   Takehiko Inoue nie jest jakimś nieznanym mangaką szaraczkiem. Jest w końcu autorem takich hitów jak Slum Dunk czy Vagabond. Swoją interesującą i niebanalna fabułą porywa wszystkich, niezależnie od preferencji gatunkowych czy ich wieku. Jak dodać do tego czystą i dokładną kreskę otrzymujemy coś naprawdę dobrego. W tym poście chciałabym przedstawić Wam bliżej, Drodzy Czytelnicy, inną mangę autora, która według mnie przewyższa wcześniej wymienione hity i jest najlepszym dziełem mangaki, a co za tym idzie - jedną z najbardziej niebanalnych mang jakie czytałam i naprawdę warto się z nią zapoznać bliżej :).

   Mowa tu o Real, czternastotomowej ciągle wychodzącej (fakt, trochę wolno, ale lepsze to niż nic) mandze od 1999r. Komiks ten jest tworzony równocześnie z Vagabondem, dobrą mangą z samurajami w rolach głównych. Gatunkowo można kwalifikować dzisiejszą serię jako psychologiczny seinen, w którym główny dramat łączy się z problemami społecznymi bohaterów i z miłością do koszykówki, która może okazać się zarówno iskierką nadziei jak i powodem dużego bólu.

   Na początku mangi spotykamy głównych bohaterów w różnych od siebie fazach ich życia. Kiyoharu Togawa, zwany także Vince, wydaje się być już po najgorszym. Zdaje się, że wie już gdzie jest jego miejsce i zakończył już swój proces dojrzewania. Ambitny i silny były sprinter, który stracił nogę z powodu choroby był w stanie odnaleźć nowy sens swojego życia, dzięki wsparciu wspaniałych i po prostu dobrych ludzi, w koszykówce na wózkach. Niemniej czeka go jeszcze długa droga. Zarówno z charakteru jak i z powodu jego byłego sportu, Kiyoharu jest indywidualistą. Nie trudno więc sądzić jakie problemy może mieć chłopak w grze, gdzie grupa i współpraca jest najważniejsza. Będzie musiał włożyć dużo wysiłku, aby zmienić swój tok myślenia i co za tym idzie - siebie.

   Drugim bohaterem serii jest Tomomi Nomiya. Dla niego koszykówka jest wszystkim. Niestety przykry i tragiczny wypadek, który sam spowodował, odcisnął na nim swoje piętno. Nie dość, że został wykluczony ze szkolnej drużyny koszykówki to uczynił ledwie poznaną dziewczynę niepełnosprawną. Niesiony poczuciem winy i złością rzuca szkołę przy czym traci wszystko i zostaje z niczym. Nie ma żadnego planu na przyszłość, bo jego smutna i przykra przeszłość nie daje mu spokoju. Jest ewidentnie zagubiony i nie wie co robić. Z jednej strony stara się nie stać w miejscu i iść dalej, naprawiając przy tym wcześniejsze błędy. Z drugiej strony frustracja, która potęguje jego wybuchowy temperament (zasłaniając przy tym jego dobre usposobienie) i brak celu dają mu się we znaki. Dopiero poznanie pewnego charakternego i niezwykle dobrego koszykarza na wózku (tak, mowa tu o Kiyoharu) otwiera mu furtkę na rozpoczęcie "czegoś" nowego.

   Troszeczkę inną historię przeżywa trzeci bohater - Hisanobu Togawa. Wielka gwiazda szkoły i idol wielu uczennic. Jest chodzącym stereotypowym ideałem; wyśmienite oceny, kapitan szkolnej drużyny koszykówki a do tego przystojny! Co z tego, bo jego charakter do najlepszych nie należy. Czuje się kimś specjalnym i wszystkich, którzy stoją niżej niż on traktuje z wyższością. Jest aroganckim i zapatrzonym w siebie nastolatkiem. Jego życie zmienia się diametralnie, kiedy z powodu swojej głupoty traci czucie w nogach. Nagle spada z piramidy społecznościowej i  sam staje na równi z osobami, którymi wcześniej gardził. Z tego powodu sama akceptacja swojej niepełnosprawności robi się bardzo trudna. Jego poglądy, dotychczasowe życie legły w gruzach i zmieniły się w horror. Nie można zaprzeczyć, że to przed młodym Hisanobu czekają zmiany najbardziej radykalne i trudne.

   Oprócz trzech charyzmatycznych i przemyślanych głównych bohaterów, mangaka oferuje czytelnikom różne barwne postacie drugoplanowe. Mamy tutaj rozwiedzionych rodziców Hisanobu, znajomych Nomoniya czy też innych zawodników. Niezaprzeczalnie Real jest jedną z tych mang, w której kojarzysz i pamiętasz wszystkich, bez względu na ich wartość na tle fabularnym. Ciężko trafić tu na postać jednoznaczną bądź jednowymiarową.
Po tym obszernym opisie bohaterów nie trudno zaprzeczyć, że jest to manga, w której nacisk kładziony jest na rozwój postaci. Koszykówka jest tutaj niczym innym jak tłem dla ukazania społecznych problemów i nie mówię tutaj tylko o niepełnosprawności, która dotyka niektórych bohaterów. Prawdziwymi trudnościami z którymi postacie muszą się zmierzyć znajdują się w ich umysłach. Odnosi się wrażenie, że owy temat jest trudny i ciężki zarówno dla autora jak i dla czytelnika. Dla autora, bo granica między naturalnością i rzeczywistością a przedramatyzowaniem jest cienka i łatwa do przekroczenia. Dla czytelnika gdyż sprawy,  które opowiadane są w tej serii są często zamiatane pod dywan i ignorowane nawet mimowolnie w życiu codziennym. Tu nasuwa się pytanie: czy Takehiko Inoue podołał presji i nie popadł w skrajności? Otóż na szczęście nie. Długo się zastanawiałam w czym tkwi sekret. Sama na początku byłam dość niepewna tego tytułu i uważałam, że tematyka jest za ciężka. Niemniej już po pierwszym rozdziale wciągnęłam się całkowicie w życie bohaterów, które jest bardzo ale to bardzo realistyczne. To trochę zabawne, bo mówimy przecież o postaciach fikcyjnych i absolutnie wymyślonych jednakże ich problemy dotykają nas tak mocno jakbyśmy byli ich najbliższymi przyjaciółmi. Nie można zaprzeczyć, że jest to spowodowane wyśmienitą kreacją bohaterów i znakomitą narracją autora. Każdy z bohaterów ma złożoną osobowość, która wzbogacona nowymi przeżyciami bez przerwy się rozwija w sposób przekonujący. Historia nigdy nie staje się zbyt ciężka dzięki wplecionym dyskretnie wątkom pobocznym jak na przykład, miłość bądź po prostu elementy humorystyczne. Całość czyta się znakomicie również dzięki panującej równowadze w całej mandze.






   Styl Takehiko Inoue jest bardzo dokładny, czysty i "lekki". Znajduje się zdecydowanie w czołówce mangaków, jeśli chodzi o kreskę. Tła są dopracowane a anatomia bohaterów bardzo dobrze odzwierciedla tę prawdziwą. Nie mówiąc już o różnorodnej i wiarygodnie odwzorowanej mimice postaci. Cała oprawa graficzna robi duże wrażenie i oczarowuje czytelnika. Nie zapominając, że niektórzy bohaterowie mangi graja w koszykowe sceny gry są dynamiczne i czytelne. Co według mnie jest bardzo na plus - nie lubię jak w mangach momenty walk bądź gry są przedstawione w sposób chaotyczny.

   Real jest dziełem, które obdarowuje czytelnika w siłę, aby znaleźć w sobie jakiś cel i motywacje by wytrwać pomimo nieprzyjemności losu. Jest tu także miejsce na pokonywanie własnych barier. Robi to w sposób bardzo dyskretny i elokwentny. Zamiast dołować nas tragediami, które dotknęły bohaterów daje nam niezłego kopa, aby iść naprzód. Dodatkowo delikatność i równocześnie siła z którą autor przedstawia niepełnosprawność jest godna podziwu, w końcu nigdy nie zostaje ona przedstawiona w sposób edukacyjny a po prostu w  realny.

   Jest to naprawdę dobra manga opowiadająca o pokonywaniu własnych ograniczeń, o znajdywaniu w sobie motywacji do zmiany a to wszystko jest przedstawione w wiarygodnej rzeczywistej otoczce. Tytuł jest zdecydowanie godny uwagi i polecam go gorąco. Zdaję sobie jednak sprawie, iż z powodu samego tematu może nie być dla wszystkich. Niemniej zachęcam na przeczytanie przynajmniej jednego rozdziału, bo naprawdę warto :).





****************************************************************************
Przepraszam za moją długą i niezapowiedzianą nieobecność. Szkoła dawała mi w ostatnich dwóch miesiącach nieźle popalić a wredne choróbska, które czepiają się mnie jak rzepy również nie ułatwiały sprawy :( Wracam niemniej z jedną z moich ulubionych mang i zamierzam nie poddać się tak łatwo codziennym obowiązkom, żeby nie zaniedbywać mojego małego blogaska. Bardzo dziękuję z całego serducha wszystkim wytrwałym którzy wiernie odwiedzali mój internetowy kącik w tym okresie :) Trzeba brać z was przykład!
Dodatkowo bardzo się ciesze, że została zlicencjowana przez wydawnictwo Waneko manga przeze mnie zrecenzowana. Mowa tu o Tomodachi no Hanashi, tytule nietypowym i jak najbardziej wartym uwagi.
Do następnej recenzji! x)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...