wtorek, 31 października 2017

Ran to Haiiro no Sekai - recenzja

Witaj Drogi Czytelniku!

     Czy kojarzysz może Hakumei to Mikochi? Urocze małe leśne istotki nic Ci nie mowią? No cóż... Próbuję dalej! Czy znasz  Akai Mi Hajiketa?... Ciągle nic? Taka szkoda! W końcu to świetny zbiór szalonych i nietypowych autokonkluzywnych historii. A może Gisele Alain? Kto nie kojarzy ten trąba, ale wybaczam i odsyłam do tej recenzji KLIK. A Opowieść Panny Młodej, znasz? Tak? To super! Teraz wytłumaczę Ci co te wszystkie wyżej wypisane przeze mnie tytuły mają ze sobą wspólnego. Otóż każdy z nich jest, bądź był, publikowany w magazynie mangowym Harta. Subiektywnie cenię sobie ten magazyn za oferowanie mang nietypowych, różnorodnych i pięknie narysowanych. W związku z tym na dzisiaj przygotowałam Ci do przeczytania recenzję innego tytułu tegoż to magazynu. Mowa tu o Ran to Haiiro no Sekai. Siedmiotomowa mieszanka magii, walki, fanserwisu, komedii, ale i huśtawki nastrojów czeka na odkrycie! 

    Rodzina Ran Urumy jest niezwykła. W końcu nie każdy może się pochwalić bardzo uzdolnioną mamą, która de facto jest najpotężniejszą czarownicą w okolicy. Na skutek swojej mocy Shizuka,  wspomniana mama naszej protagonistki, musi mieszkać w magicznej wiosce z dala od swojej rodziny, by podtrzymywać barierę przeciwko złym siłą, które z wyglądu przypominają robaki. Tata także nie zostaje w tyle; otóż  jest respektowanym przywódcą miejscowego klanu tengu. Z powodu nadmiaru wymagających zadań, rodzice dziewczynki są często poza domem. W takich momentach codzienne obowiązki przechodzą na barki starszego brata Ran- licealistę o imieniu Jin. Rodzeństwo samo w sobie również posiada niebanalne zdolności. Brat  ma bardzo rozwinięte zmysły zwierzęce i dzięki magicznemu płaszczowi może się zmienić w potężnego wilka. Z kolei nasza młoda, bo ledwie uczęszczająca do podstawówki, Ran, odziedziczyła po mamie talent do magii. Jednak co z tego jeśli uparciuch zamiast posłuchać mądrzejszych od siebie, woli robić wszystko po swojemu, egzaltując w ten sposób swoje braki w sztuce magicznej? Oczywiście częstym wynikiem jej samowolki są niemałe problemy. Nie licząc swoich wrodzonych nadnaturalnych zdolności, dziewczynka posiada także czarodziejskie sportowe buty. Dzięki nim nasza protagonistka zmienia się w siebie, tylko że dziesięć lat starszą- seksowną licealistkę. Ignorując wszelakiej maści wybryki Ran, rodzina wiedzie w miarę spokojne życie, do momentu kiedy jednemu owadowi udaje się przedostać przez magiczną barierę i dolecieć do świata niczego nieświadomych ludzi. W ten o to sposób rozpoczyna się zaskakująco zgrabna oraz prosta historia, opowiadająca walkę dobrych ze złymi, dopieszczona dodatkowo codziennymi perypetiami sympatycznych bohaterów. A na deser mangaka prezentuje nam nietypowy trójkąt romantyczny z Ran w roli głównej.

      Motorem napędzającym fabułę jest krnąbrna Ran. Charakter dziewczynki można podsumować w trzech słowach: szczerość, prostoduszność i naiwność. Niestety jej moc nie dorównuje wiedzy dlatego nasza czarownica często daje się ponieść lekkomyślności. Motyw wybrania młodziutkiej bohaterki nie jest innowacyjny. Znane są takie tytuły jak: My Girl, Usagi Drop, Yotsubato! czy  Amaama to Inazuma. Jednakże Aki Irie tworząc charakteryzacje Ran nie popadła w absolutną przeciętność lub banał. Kluczowym elementem psychologicznego portretu dziewczynki jest jej charyzma. Nasz urwis ma silny charakter i posiada własne zdanie. Nie jest stłumiona przez konwensanse czy strach przed nieznanym. Ba! Ona jest ciekawska! Ciekawość świata Ran została ukazana w naturalny sposób, dlatego nie mamy do czyniena z odrealnioną kreacją młodego bohatera. Kontynuując, jej osobowość jest czysta i wolna od obcych wypływów. Jej dziecięca moralno sc jest nieskazitelna jak kryształ. W myśl zasady: To co jest złe, jest takie. To co jest dobre, jest dobre. Nie ma czegoś pomiędzy. Działania Ren są napędzane przez jej nieskazitelne intencje. Jej motywacje mogą wydawać się być oklepane. Jednakże fakt, że cos jest szablonowe oznacza przecież, iż posiada duży konsens wśród ludzi. Wszystko zależy po prostu od przedstawienia danego archetypu, co Aki Irie robi w sympatyczny tudzież przejmujący sposób. Kolejnym plusem przedstawienia Ran jest jej autentyczność. Jak każde dziecko chce być już wreszcie duża. Jak każda dziewczynka chce byż taka jak jej mama: taka poteżna i tak piękna. Jak każdy człowiek chce by najbliżsi zwracali na nią uwagę. Jest młodziutką osóbką, mającą do przebycia proces, który sprawi, że dorośnie. Tak Drogi Czytelniku, mamy tu do czynienia z niczym innym jak z bildungsroman. Otóż Aki Irie stworzyła opowieść o kształtowaniu się osobowości głównej bohaterki. Summa summarum melduję z czystym serduchem, że motyw dorastania dziewczynki został tu w pełni wykorzystany i jest on satysfakcjonujący. Przynajmniej dla mua.




       Drugą ważną postacią jest Mikado Outarou, będący jednym z dwóch adoratorów Ran. Ten dorosły mężczyzna jest zły. Zły w podstawowym znaczeniu tego słowa. Jego nieczyste zamiary widać nawet poprzez wygląd. Te nikczemne oczy i brwi! Aż ciarki przechodzą! Opisując Outarou mamy do czynienia z bogatym kobieciarzem o nagannym zachowaniu. Mężczyzna nie czuje przywiązania do większości osób z tego powodu wiedze beztroskie życie, nie przejmując się uczuciami kobiet, które uwodzi a następnie zostawia. Spędza swoje dni na biernym byciu oraz zabawianiu się bez myślenia o konsekwencjach. Jednak magia chciała, że przypadkiem spotkał  seksowną tudzież młodą dziewczynę o infantylnym usposobieniu. Mowa oczywiście o naszej Ran w sportowych butach.

        Jak się szybko okazuje, dziewczynka przełamuje monotonię oraz bezinteresowność mężczyzny w stosunku do otaczającego go świata. Stwarza mu możliwość do życia na nowo. Z kolei samotna czarownica przywiązuje się do Outarou, który poświecą jej uwagę, pozwala na wszystko, adorując przy tym jej dojrzałe ciało. Bohater często jest w stanie wysłuchać i zrozumieć Ran lepiej niż jej najbliżsi. Nie traktuje ją z wyższością, ale na równi, czasami w naprawdę partnerski sposób. Niemniej kobieciarz wykorzystuje  momentami te same dziecinne oraz niewinne cechy głównej bohaterki, by nią manipulować. Ten negatywny aspekt dodaje mandze realizmu- w końcu nikt nie zmienia się z dnia na dzień.   Outarou jest naprawdę złożoną oraz zmienną postacią. Jego postawa wzbudza skrajnie różne emocje tak samo jak jego relacja z młodziutką Ran. Autorka stworzyła wielowarstwowy wątek, w którym zachowania bohaterów wynikają z ich charakteru, a nie z konieczności stworzenia sensacji lub niesmaku. Wiele mangaków wykorzystuje kontrowersyjne związki dla celów marketingowych. W Ran to haiiro no sekai tak nie jest, gdyż jak wynika z samego tytułu: świat Ran jest szary, czyli niejednoznaczny.  


      Przeciwieństwem Outarou jest młody Hibi- rówieśnik Ran. Ci dwaj panowie różnią się wszystkim, zaczynając od  wyglądu, wieku, koncząc na zachowaniu. Tym co ich łączy jest uczucie wobec czarownicy. Tworząc tych dwóch rywali autorka przedstawiła dwa inne rodzaje zakochiwania się. Outarou zadurzył się w nierzeczywistym obrazie Ran, gdyż zniekształconym przez magię. Hibi z kolei polubił dziewczynkę w jej prawdziwym wieku.

      Wypada wspomnieć także o pozostałych postaciach. Pomimo lichej długości mangi, przewija się przez kadry całkiem spora paleta odmiennych bohaterów. Jedni są prości, drudzy bardziej wielowymiarowi i mniej sztampowi. Niemniej wszyscy są sympatyczni oraz niesamowicie ciepli w zachowaniu. Ich cele, marzenia, motywacje zostały przedstawione w wiarygodny sposób co sprawiło, iż nie miałam problemów z polubieniem ich. 

       Możemy być przyzwyczajeni do patrzenia jednowymiarowo na postacie drugoplanowe. Autor czasami ogranicza charakter jakiegoś bohatera do roli, jaką pełni wobec głownego bohatera. Np. Shizuka = mama Ran. Dzisiejsza recenzowana manga taka nie jest. Dzięki zmieniającej się narracji czytelnik może poznawać postacie w wielorakich sytuacjach, stąd stworzyć bardziej złożony portret charakteru danej postaci. Kontyunuując z przykładem - Shizuka = mama\żona\czarownica\przywódczyni\kobieta.





Przejdźmy teraz do magii. Zgłębiając się w wątki mangi, dostajemy bilet do niesamowitego i pomieszanego uniwersum. Łączą się tutaj kultury folklorystyczne z różnego świata, tworząc  niespotykane wcześniej zasady. Spotkamy np. czarownice machające różdżkami, jak i antropomorficzne lisy. Magia tu dosłownie nie ma granic. A to wszystko dzięki niezwykłej wyobraźni autorki. Np. czary są używane, zazwyczaj przez młodziutką Ran, w codziennych czynnościach. I nie mowa tu o oklepanych miotłach co same sprzątają. Zabieranie jedzenia z kuchni dzięki malutkiemu "portalowi", w którym mieści się tylko ręka jest tu normą. Urzekł mnie także sposób pokazania abstrakcyjnych kwestii jakimi są emocje. Proste plastyczne zobrazowanie uczuć okazało się strzałem w dziesiątkę. Autorka potwierdziła, iż niekiedy prostotą oraz poniekąd banalnością można ukazać złożone sytuacje, bez zbędnego popadania w przesadzony filozoficzny bełkot.


Jednym z największych plusów mangi jest jej uniwersalność w odbiorze i sposób narracji. Ran to Haiiro no Sekai jest zwariowaną mieszanką gatunkową, która jednak nie zniechęca największych sceptyków. Dajmy na to sceny podręcznikowo fanserwisowe oraz obfitujące w ecchi. Sama uważałam i uważam, takie chwyty czysto marketingowe za zbędne dla całokształtu i często zawadzające głównemu zamysłowi. Wyżej wymienione ecchi jest obecne w mandze, jednakże nie w przytłaczającej ilości. Jako komedia tytuł ten z niespotykaną gracją lawiruje pomiędzy różnymi poczuciami humoru, oferując frajdę z czytania nawet osobom o odrębnych gustach. Ta rozbieżność gatunkowych gagów została złączona za pomocą wszechobecnej hiperboli. Zjawiska oraz stany emocjonalne zostają wyolbrzymione w pozytywnym sensie, nie wzbudzając irytacji cz niesmaku. Z kolei z narracji litrami wypływają silne emocje. A co nie wzbudza zaangażowania czytelnika jak nie poruszenie jego prywatnej strefy emocjonalnej?





O szafie graficznej powiem krótko: jest śliczna. Inspiracja stylu lat 70-80 jest widoczna i dodaje kolejny pozytywny wyróżniający element na tle współczesnych mang. Trzeba jednak pamiętać, że mowa tu o inspiracji a nie wiernej kopii stylu tamtych lat. Aki Irie nie boi się także rysować szczegółów; kadry nierzadko będą zapełnione rożnymi "lukrowymi" czy też zwyczajnie uroczymi elementami, bynajmniej nie odczułam przesytu. Czytając, albo raczej pożerając wzrokiem piękne kadry zwróciłam uwagę na dwie, niespotykane rzeczy. Po pierwsze: brwi! Bohaterowie mają rożne, grube i widoczne brwi! Na szczęście nie zostały one zminimalizowane przez autorkę do prostej i niezauważalnej kreski.  Drugim zaskoczeniem okazały się być... pieprzyki. Nie, nie piszę tutaj o "seksownym" pieprzyku na policzku czy nad wargą. Nauczycielka magii Tamao jest przykładem naturalnych i licznych pieprzyków. Z ekspresją, włosami tudzież ubraniami mangaczka również umie sobie poradzić w ładny oraz "bogaty" sposób.


Czytając perypetie sympatycznej Ran obudziłam w sobie moje dziecięce "ja". To jest niepodważalny atut tej mangi. A jakie są minusy, mankamenty, rozczarowania, które nie zostały zamaskowane przez dobre wrażenie? Na palcach jednej ręki mogę wymienić: zbędne sceny fanserwisowe oraz mało satysfakcjonujący przeskok fabularny na koniec. Jednakże ranga ich negatywności nie jest w stanie przyćmić całokształtu. Ta manga jest oryginalna i niepowtarzalna pod wieloma względami. Dodatkowo pojedyncze wątki są w taki sposób wywarzone, iż całość czyta się przystępnie oraz szybko. Trójkąt romantyczny jest intrygujący z psychologicznego punktu widzenia. Cztery razy czytałam tę mangę i za każdym razem miałam inną opinię na temat relacji Ran z Outarou. Manga powinna podobać się także sceptykom a nawet krytykom romansu, gdyż Aki Irie stworzyła po prostu wielowarstwową sympatyczną historię, która zmienia się w zależności od interpretacji czytelnika.  Nie wiem jak Ciebie, Drogi Czytelniku, ale mnie ta manga zwyczajnie oczarowała całym sobą.


                                                                                                                   






Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...