sobota, 20 czerwca 2015

Kagen no Tsuki - wydanie Włoskie

   Już od dłuższego czasu chciałam przeczytać Kagen no Tsuki. Ta trzy tomowa manga autorstwa Ai Yazawy prześladowała mnie za każdym razem, gdy zamawiałam przez internet kontynuacje zbieranych przeze mnie serii, zarówno tych włoskich, jak i polskich. Z tego powodu byłam naprawdę szczęśliwa, kiedy udało mi się zdobyć włoskie wydanie Kagen no Tsuki. Ci, co czytają mojego bloga może pamiętają z wcześniejszych postów o tej samej tematyce, że zwykle wydania włoskie nie prezentują aż tak wysokiego poziomu, aby wzbudzać u polskiego czytelnika zachwyt. Istotnie, jak mam do wyboru polską wersję mangi i tą włoską, w 90% przypadków wybieram nasze ojczyste wydanie. Jednakże z Kagen no Tsuki postąpiłam odwrotnie, nawet jeśli za edycje w Polsce odpowiada Waneko. A dlaczego? No cóż... ale kto nie skusiłby się na wydanie deluxe, prawda? ;)

Polska okładka pierwszego tomu
   Shirashi Hotaru to dobra i pełna empatii uczennica piątej klasy podstawówki, która po przeżyciu wypadku samochodowego uzyskała dość nietypową zdolność. Otóż Hotaru jest w stanie widzieć duchy! A dokładnie tylko jednego: ducha pięknej, zagubionej i bardzo smutnej Ewy, która wręcz desperacko chce odnaleźć swojego ukochanego Adama. Co jest jednak dla niej niemożliwe, gdyż straciła całą swoją pamięć i  nie może wyjść ze starego domu w którym się obudziła jako duch. Żeby pomóc nowo poznanej dziewczynie, mała Hotaru decyduje się odnaleźć Adama. W tej przygodzie będzie mogła liczyć na trójkę swoich kolegów z klasy: mądrej i rozsądnej Sae, troszeczkę chłodnego Miury i najbardziej dziecinnego z grupy, ale równie sympatycznego, Tetsu. Czwórka młodych detektywów zrobi wszystko, aby rozwiązać tajemniczą historie dwóch kochanków, która ma miejsce na granicy pomiędzy rzeczywistością a snem. 

   Z mojej strony mogę powiedzieć, że manga pozytywnie mnie zaskoczyła i miło spędziłam czas
Japońska okładka pierwszego tomu
czytając ją. Ba! Czytałam do późna w nocy, aby wreszcie odkryć prawdę. Wybór głównych bohaterów jako uczniów podstawówki był bardzo dobrą decyzją. Gdyż kto mógłby uwierzyć w istnienie ducha i pomoc mu, jak nie bezinteresowne, wrażliwe i ufne dzieci? Dodatkowo wnioski, które uzyskują są jak najbardziej logiczne i sensowne a nie wymyślone niczym z kosmosu. 
Kagen no Tsuki jest magiczną i bardzo wciągającą historią, która nie ogranicza się tylko do uczuć czy emocji głównych bohaterów i pary tajemniczych kochanków. To prawda, że uczucia Adama i Ewy napędzają fabułę, ale warto pamiętać o równie ważnym wątku "detektywistycznym". 

   Manga ta nie jest  tak dojrzała jak najbardziej rozpoznawalne mangi Ai Yazawy (Nana, Paradise Kiss), jednakże dzięki dobrze przemyślanej i (powtórzę jeszcze raz) magicznej, bądź nawet bajecznej fabule nie jest od nich gorsza. 


   Przechodzimy teraz do posiadanego przeze mnie włoskiego wydania deluxe. Manga została przetłumaczona i brzmi Ultimi raggi di luna z pod tytułem Last Quarter, co po polsku oznacza:
"Ostatnie promienie księżyca". W nowej edycji zamiast trzech oryginalnych tomów, mamy tylko dwa  z twarda okładką i błyszczącą obwolutą (z powodu tego błysku pierwsze zdjęcie nie należy do tych wyraźnych). Każdy z tomów ma około 276 stron, które są bialutkie. Co ciekawe oba rysunki na obwolutach przedstawiają ten sam dom, niemniej w pierwszym tomie dom jest zadbany, z kolei w drugim cała posesja jest zaniedbana, wręcz w ruinie. Różni się także przewodnia kolorystyka i faza księżyca. 


   Bardzo podoba mi się również gradualna zmiana kolorów, która jest bardzo płynna i w rzeczywistości wygląda jeszcze lepiej. Według mnie bardzo trafnie odwzorowuje nieodmienną tajemniczą i magiczną atmosferę panującą w trakcie czytania.


 Kolorystyka z pierwszego tomu "przechodzi" na drugim tom podkreślając ciągłość fabuły.



Patrząc na lewe skrzydełko drugiego tomu można zauważyć, że ma taki sam odcień jak prawe skrzydełko pierwszego tomu.

Tomy bez obwoluty:


Po lewej pierwszy tom- po prawej drugi tom.


Po lewej pierwszy tom- po prawej drugi tom.
   Okładki prawie niczym się nie różnią, gdyby nie fakt, iż ogrodzenie w drugim tomie popada w ruinę. Tak samo jak działo się z całym domem na drugiej obwolucie.

A tak prezentują się grzbiety tomów:


Przy nazwie wydawnictwa utrzymywany jest jeszcze kolor przewodni, z kolei idąc im "wyżej" tym kolor zmienia się w czerń.



   Jeśli chodzi o wielkość to tomiki mają wymiary 13x18,8 cm. Jak widać na zdjęciu Ultimi raggi di luna znajdują się pomiędzy Opowieść Panny Młodej (Studio JG) i Walkin' Butterfly (Taiga). Format ten jak najbardziej pasuje do serii. Nie trzeba nadwyrężać wzroku, aby przeczytać tekst, którego swoją drogą jest niemało. Tomy bardzo wygodnie i poręcznie trzyma się w rekach. Dodatkowo całość została porządnie sklejona i nie trzeba się bać, że jakaś strona przez przypadek wyleci.

A o to przykładowe strony:



Nawet taka mała onomatopeja nie została przetłumaczona.


W pierwszym tomie niektóre strony prześwitują.
   Sprawdziłam inne moje mangi tego wydawnictwa i zauważyłam, że Planet Manga (jedno z czołowych wydawnictw mangowych we Włoszech) nie tłumaczy żadnych onomatopei. Nie zależnie od gatunku mangi, czy ceny tomiku. Tzn. japońskie onomatopeje znajdziemy zarówno w mandze za 4.30 euro, którą możemy kupić w kiosku,  jak i w mandze za 9,50 euro, którą możemy kupić tylko w sklepach komiksowych. Co ciekawe przy tych najróżniejszych japońskich dźwiękach, zawsze znajduje się tłumaczenie. Jednak nie włoskie, a angielskie.

   Każdy tomik posiada także osiem kolorowych ilustracji; cztery na początku woluminu i cztery na końcu. Zostały one wydrukowane na tym samym papierze co pozostałe strony, tzn bialutki i nie kredowy (tak, tak moja wiedza na temat papieru ogranicza się do kredowego i do tego który nie jest kredowy).

O to niektóre z kolorowych stron:

(nie publikuje zdjęć wszystkich ilustracji, gdyż niektóre mogłyby okazać się dość dużym spoilerem dla tych co nie czytali mangi)








   Podsumowując jestem jak najbardziej zadowolona z zakupu tego wydania. Oczywiście są pewne mankamenty, które wymieniłam, jednak są one tak małe, że nie przeszkadzają w lekturze i nie ujmują znacząco prezentowanej mandze. Tomiki na pewno będą się ładnie prezentować na półce (jak sobie wreszcie jakąś nową wykombinuje).

   Zdaję sobie sprawę, że najpewniej nikt z czytających mojego bloga języka włoskiego nie zna. Stąd stratą pieniędzy byłoby kupowanie jakiejkolwiek mangi po włosku. Niemniej ten post, jak i inne podobne wcześniejsze, uważam za ciekawe urozmaicenie pomiędzy recenzjami. Najpewniej piszę teraz przez pryzmat własnych upodobań, gdyż sama bardzo lubię porównywać okładki czy też wydania z różnych państw. Ale kto wie, może nie jestem w tym sama ;)

Do następnego postu!

17 komentarzy:

  1. Świetnie wygląda to wydanie Deluxe *w*! Ja póki co znam od jakiegoś czasu jedynie wersję filmową tej historii, chociaż sama manga w języku polskim siedzi już od jakiegoś czasu na półkach i czeka na mój humor, żeby zostać przeczytana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei nie widziałam filmu. Jestem ciekawa czym się różni od mangi. Mam nadzieję, iż jest równie dobry! :D

      Usuń
  2. Toć to już prawie książka! Z pewnością ciekawy zakup kolekcjonerski, ale jak dla mnie tylko po to, by sobie podziwiać z półeczki :P
    Samą mangę oczywiście od dawna już znam i podobała mi się. Ciekawa, intrygująca, z bardzo specyficznym klimatem (ale Ai Yazawa lubi takie tworzyć, magiczne, nietuzinkowe albo po prostu awangardowe). Nie jest to mój czołowy tytuł, ale na pewno jeden z bardziej lubianych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A zwykle wydanie mangi jak traktujesz, jeśli nie kładziesz go na półce? Biurko nim podpierasz? :P
      Według mnie, każdy kto ma do wyboru wydanie normalne i to deluxe wybierze to drugie. Gdyż jest ono bardziej zachęcające z powodu różnych dodatków. Nie musi to być czysty zakup kolekcjonerski. Ja np. zawsze kupuję mangi, aby je przeczytać, bo do tego one służą (chyba). Jeśli tytuł mi się podoba to będę ja ciągnąć ze sobą wszędzie, nawet jeśli jest to edycja deluxe ;)
      Co do samej fabuły... od Ai Yazawy znam jeszcze tylko Nanę i Paradise Kiss, w porównaniu do nich Kagen no Tsuki jest zdecydowanie czymś nowym. Niemniej zgadzam się całkowicie, iż autorka ma talent do tworzenia specyficznego i czasami nietuzinkowego klimatu. Za to ją lubię! :)

      Usuń
  3. Ojaaaa! Cudownie wygląda to wydanie i nie dziwię się, że to właśnie na nie się skusiłaś. Ogólnie wszystko co ma plakietkę delux zawsze kusi i człowiek aż chce kupić i przekonać się, czy warto, w tym przypadku chyba było. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym przypadku jak najbardziej było ;) Mam nadzieję, że inne tego typu wydania także będą na takim poziomie. Az miło się patrzy na samą okładkę ^^

      Usuń
  4. Włoskie wydanie rzeczywiście robi całkiem niezłe wrażenie, zwłaszcza ta twarda oprawa, z którą jak dotąd spotkałam się tylko w "Opowieści panny młodej". Z "Kagen no Tsuki" mam na razie tylko jeden tom (oczywiście polski), ale w najbliższym czasie planuję to nadrobić. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również z twardą oprawą spotkałam się tylko w Opowieści panny młodej i teraz w Kagen no Tsuki. Niemniej bardzo spodobały mi się tego typu wydania. :D

      Usuń
  5. Witam! :D
    Kiedy przeczytałam Twój post, od razu naszła mnie ochota na przeczytanie tego tytułu. Szczęśliwie niedawno nadarzyła się okazja, abym nabyła go po polsku w atrakcyjnej cenie. Niemniej jednak, gdyby nie Twoja notka, na pewno nie zwróciłabym na Kagen no Tsuki uwagi - i nie poznałabym tej przyjemnej historii, która zdołała mnie wciągnąć i pochłonąć mi cały wieczór! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Także witam! :D
      Ciesze się, ze mój post namówił Ciebie do zapoznania się z Kagen no Tsuki.
      To jest taka moja mała osobista satysfakcja :)
      Dziękuję za miły komentarz!

      Usuń
  6. Przypadkowo natrafiłem na Twój blog i zostaję tu na dłużej:)
    Świetnie się czyta Twoje recenzje.
    To wydanie włoskie jest przepiękne, duży plus za kolorowe strony. Uwielbiam, jak tomik jest dopracowany.
    Pozdrawiam i zapraszam też na mój blog o mandze:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim dzięki za bardzo miłe słowa! :)
      Mam nadzieję, że czytając moje recenzje znajdziesz coś ciekawego dla siebie do przeczytania.
      Gorąco pozdrawiam! :)

      Usuń
  7. Uwielbiam mangi Yazawy <3
    Kagen no Tsuki jest przepiękną historią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sama coraz bardziej zaczynam doceniać tę autorkę :)
      W cichości trzymam kciuki, żeby skończyła NANe, chociaż to już naprawdę mało prawdopodobne :(.

      Usuń
  8. Taka trochę hmm skromna to włoska okładka ? XD Tylko pozazdrościć takiego wydania delux. Nie wiedziałam do końca o czym jest ta manga, ale teraz jestem przekonana, że muszę ją kupić (po polsku oczywiście xd) przy dobrej okazji :D. Włoskiego nie znam, ale kiedy miałam okazję być tam na wakacjach w tamtym roku kupiłam sobie 9 tom Kuroko's baksket. Ten żółty papier jest straszny ;-;.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama na początku oglądając zdjęcia w internecie byłam zdania, że okładka jest zbyt minimalistyczna. Pomimo tego, kiedy paczka przyszła to była miłość od pierwszego wejrzenia. To przejście kolorów jest cudne *o*
      Niedawno zauważyłam, że odcienie żółci różnią się między sobą. Jedne są mniej żółte, inne bardziej. Wydanie Kuroko we Włoszech jest kioskowe, więc tam de facto na wysoką jakość papieru nie ma co liczyć :\

      Usuń
  9. Jakie piękne wydanie! *_* Polskie się przy nim chowa!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...