niedziela, 7 czerwca 2015

Gisèle Alain - recenzja

   Gisèle Alain, manga o jakże niejapońskim tytule!, jest publikowana od 2011r w magazynie Harta
(Opowieść Panny Młodej, Shirley, Ran to Haiiro no Sekai). Ten ledwo czterotomowy komiks jest tworzony przez Kasai Sui. Autorka na pewno nie odstaje pięknym i dokładnym stylem rysunków od Kaoru Mori bądź Aki Irie. Ale jak wygląda sytuacja pod względem fabuły?

   Główną bohaterką jest tytułowa Gisele Alain, młodziutka i niepełnoletnia arystokratka, którą poznajemy jako nową właścicielkę starej kamienicy w XVIII wiecznej Francji. Administracja tego budynku nie jest jednak jedynym zajęciem Gisele; jej wymarzona praca to bycie złotą rączką, a dokładniej majstrem od wszystkiego. Trzeba wyczyścić zapuszczony dom? Nie ma sprawy, Gisele z mopami gotowa do ataku na kurz. Zgubił Ci się kot? Dziewczyna już biegnie go szukać! Trzeba rozkręcić słaby interes? Panna Alain już eksperymentuje różne chwyty marketingowe. A może trzeba zorganizować dyskretną ucieczkę? Czy wspominałam już  o tym, że pewien bezdomny chłopiec uniemożliwia zbudowanie nowego budynku na miejscu parku? Tymi wszystkimi jak i innymi sprawami z wielką chęcią zajmie się główna bohaterka.

   Całe swoje życie spędziła zamknięta w społeczeństwie pełnych sztywnych reguł etykiety czy nauki - teraz czas samemu przeżyć to o czym się tyle czytało i poznać trochę ten duży świat. Z takim o to celem Gisele podejmuje się codziennie nowych i różnych zleceń. Są to zadania złożone zarówno przez arystokrację, klasę średnią czy nawet tą mało uprzywilejowaną. Z pomocą w rozwiązywaniu niektórych problemów, czy też zagadek przyjdą mieszkańcy kamienicy. A dokładniej poczciwa staruszka, mała dziewczynka wraz ze swoim zapracowanym tatą, młody ciężko pracujący jeszcze nie doceniony pisarz i  atrakcyjna kobieta pracująca jako tancerka w małym kabarecie. W tym gronie na pewno nie ma liczyć na nudę! Każdy z charyzmatycznych i sympatycznych bohaterów zawsze musi dorzucić swoje trzy grosze. Bo jak można zostawić samą, naiwną i żyjącą według swoich wyidealizowanych i często nieprawdziwych wyobrażeń trzynastolatkę?

   Jak można wywnioskować z samego opisu, zamiarem Kasai Sui było stworzenie mangi na podstawie różnych, w gruncie niezależnych historii posiadających jako punkt zaczepienia postać Gisele. Decyzja ta otworzyła autorce wiele możliwości, jeśli chodzi o użyte gatunki. Powaga wydarzeń może się bezproblemowo zmieniać co historie, tak samo jak bohaterowie i relacje ich łączące. Ten szczegół daje duże pole do popisu autorce, bo ją nie ogranicza.

   Efekt końcowy jest jak najbardziej satysfakcjonujący, dopóki traktujemy mangę jako krótką i przyjemną lekturę, która jest czytana od czasu do czasu. Autorka stara się tworzyć epizody różnorodne, aby czytelnik nie znudził się czytając całość bez przerwy, wplatając dodatkowo watki, które rozwiązują się z biegiem fabuły.

   Reasumując otrzymaliśmy prostą i niewiążącą historię, która jednak momentami potrafi chwycić czytelnika za serducho. Zwłaszcza kiedy zostaje przedstawiona przeszłość głównej bohaterki. Wczesne dzieciństwo Gisele nie należało do najmilszych, między innymi z powodu braku akceptacji ze strony własnego ojca. Wątek ten był już tak wielokrotnie powtarzany, że w pewnym momencie czytelnik nie może się powstrzymać, aby nie wznieść rąk do góry w geście desperacji. No bo ile można o tym samym? Niemniej w tym wypadku Kasai Sui wychodzi triumfująco. Jest w stanie wzbudzić ponownie w czytelniku prawdziwą empatię, która gdzieś się zgubiła po przeczytaniu po raz setny tego samego.

   Niezaprzeczalnym atutem jest tu narracja mangaki; dokładne i odpowiednie rysunki bardzo dobrze dopasowują się do danej sytuacji i potęgują jej znaczenie.




   Tym co wyszło słabiej autorce jest charakteryzacja głównej bohaterki. Powiem wprost - Gisele można albo kochać albo nienawidzić. Dziewczyna jest uparta i święcie przekonana o słuszności swojego postępowania. Rzadko słucha porad starszych przyjaciół i woli samodzielnie podejmować decyzje. Z jednej strony jej niezależność jest godna pochwały, z drugiej jednak strony granica między nonszalancją momentami jest naprawdę cienka. Nie wspominając o tym, że czasami dość łatwo daje się zmanipulować przez mało znane jej osoby i nie uczy się na błędach. W zachowaniu Gisele momentami brakowało mi stabilności. Odniosłam wrażenie, jakby sama autorka nie wiedziała do końca jaka powinna być postawa protagonistki. Czy ma być ona sprytną młodą kobietą,  która umie zmieniać ludzi w swoje własne marionetki, czy może przemądrzałą i irytującą małolatą?



   Rysunki Kasai Sui są z kolei kolejnym plusem dla mangi. Piękne i szczegółowe kadry towarzyszą nam cały czas w trakcie lektury. Umieszczając akcje w XVIII wiecznej Francji mangaka podniosła sobie wysoko poprzeczkę, gdyż cały świat musi wyglądać na daną epokę i... tak wygląda. Autorka rysuje ulice, domy, ogrody, miasta, pokoje i ubrania w tak ładny sposób, że to czysty miód dla oczu. Styl Kasai Sui jest udanym połączeniem stylu dobrze znanej Kaoru Mori (KLIK) z rysunkami Aki Irie (KLIK). Trudno byłoby sobie wyobrazić bardziej pasujący mix.

   Jak już mówimy o Kaoru Mori, czyli autorce Opowieści Panny Młodej i Emmy, czy jej twórczość można porównać do Gisèle Alain? Absolutnie tak. Niemniej niekoniecznie z dwoma wyżej wymienionymi tytułami. Losy Gisele przypominają mi perypetie pewnej młodziutkiej pokojówki z epoki edwardiańskiej (kolejna epoka po tej wiktoriańskiej). Mowa tu oczywiście o Shirley; krótkiej mandze, która przedstawia codzienne życie Cranry Bennett - właścicielki kawiarni, i jej trzynastoletniej pokojówki, Shirley. Obie mangi nie mają jakiegoś dobrze wyznaczonego motywu przewodniego, a wręcz przeciwnie, bazują się na niezależnych historiach w co nowy rozdział. Oba tytuły są również przyjemnymi okruchami życia. Różnica fundamentalna tkwi jednak w postawie głównych bohaterek (warto zauważyć, że ich imiona dają tytuł mang); Shirley jest uczciwą, grzeczną i cichą dziewczynką, zachowanie Gisele jest z kolei całkowicie odwrotne. Pomimo swojego momentami niekonsekwentnego zachowania  jest postacią o wiele ciekawszą niż angielska pokojówka i ma o wiele więcej do zaoferowania czytelnikowi. Inne są też historie przedstawiane w mangach; opowieści w Shirley ograniczają się do codziennych perypetii głównych bohaterek i spełniają role prywatnego raju autorki. Co to znaczy? Otóż jeśli Kaoru Mori ma ochotę narysować porcelanową lalkę. To co robi? Tworzy nowy rozdział Shirley! Ma chęć na narysowanie pięknej kobiety, która tańczy? Rysuje nowy rozdział Shirley! Itd, itd... Według mnie manga ta tworzy swego rodzaju przerywnik dla autorki pomiędzy tworzeniem Opowieści Panny Młodej a wcześniej także Emmy. Z tego również powodu nowe rozdziały okazują się bardzo nieregularnie, a dokładniej nikt nie wie kiedy. Historie Kasai Sui są z kolei bardziej rozbudowane i różnorodne, co czyni mangę po prostu ciekawszą. Summa summarum uważam, że losy młodej Shirley spodobają się głównie fanom autorki a dla pozostałych mogą służyć jako poznanie stylu mangaki przed kupnem któreś z jej serii. Przeciwnie zaś ma się sprawa z Gisèle Alain, manga ta ma o wiele więcej do zaoferowania i moim osobistym zdaniem wygrywa z Shirley.


   Podsumowując, losy Gisele spodobają się przede wszystkim fanom okruchów życia i prostych ciepłych historii. Nawet, jeśli niektóre rozdziały są przewidywalne i banalne, to i tak prowokują uśmiech na twarzy czytelnika, sprawiając, że czas spędzony na lekturze nie jest stracony.
Polecam! :)





****************************************************************************
Po raz kolejny byłam długo nieobecna i to bez uprzedzenia. Mogę się tłumaczyć szkołą i innymi obowiązkami, ale masa jest blogerów, którzy mają bogate życie prywatne i dają rade publikować swoje posty regularnie. Jak ja im tego zazdroszczę! Niemniej w moim wypadku schylam nisko głowę w geście przeprosin i grzecznie obiecuję poprawę. Wakacje zaczęłam oficjalnie wczoraj, więc powinnam mięć więcej czasu na pisanie bloga.

Dziękuję wszystkim tym co nie zwątpili w mój internetowy kącik w trakcie mojej nieobecności :)
Do następnej recenzji! ^^

16 komentarzy:

  1. Też zazdroszczę tym co dają radę regularnie ;_;
    Czytałam o Gisele kiedyś w Arigato i chciałam poczytać, ale zapomniałam. Wielkie dzięki za przypomnienie mi o niej! Również za upewnienie, że warto. Nie wiem jeszcze, czy polubię główną bohaterkę, no ale przynajmniej popatrzę na jej śliczną buzię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śliczna buzia Gisele nie jednego przekonała do przeczytania mangi :P
      Mam nadzieję, że jej charakter w końcowym rezultacie nie uprzykrzy Ci lektury.
      ps. Trzeba poznać sekret gagatków, których posty ukazują się regularnie! Albo, tak jak w moim przypadku, wziąć się wreszcie za siebie -_-

      Usuń
  2. Oooo, wygląda coś fajnego... pewnie zapomnę do momentu, kiedy będę miała czas na czytanie skanlacji, ale gdyby ta manga wyszła w Polsce w wersji papierowej to ułatwiłoby mi życie XDD Na pewno bym kupiła wtedy xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po cichu liczę, że Studio JG wyda tę mangę po zakończeniu Emmy. Niemniej angielska pokojówka podobno ostatnio coraz gorzej się sprzedaje, więc i szansa na Gisele maleje :(

      Usuń
  3. Jakie to to ma ładną kreskę, aż dla niej samej chce się czytać. Bardzo lubię takie epizodyczne historie, gdzie co rozdział, lub co arc zmieniają się bohaterowie i ich problemy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak podobają Ci się tego typu historie, to perypetie młodej francuski w wydaniu japońskim tym bardziej Ci się spodobają :).

      Usuń
  4. Piękna kreska, czuję się bardzo zachęcona do przeczytania tej mangi. Porównanie do Kaoru Mori robi swoje, jestem naprawdę zachwycona jej Emmą, jeszcze Opowieści muszę zdobyć. Jako fanka okruchów życia z pewnością zajrzę do Gisele ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja spodobała Ci się Emma to Opowieściami powinnaś się oczarować :). Kaoru Mori przechodzi samą siebie w tej mandze. A Gisele także gorąco polecam, nie tylko dla kreski! ;)

      Usuń
  5. jeju,jaka piękna okładka i ogólny styl rysowania tej mangi! Wspaniała!:) Nie sądziłam że wydano taką w Polsce...nie ma to jak zaskakujący mńie rynek mangowy,którym w ogóle się już nie interesuje...hehe

    pozdrawiam serdecznie
    www.japonskiwachlarz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety zaszło tu małe nieporozumienie, gdyż Gisele (niestety) nie została wydana w Polsce :( A szkoda! Ale kto wie, może jednak rynek mangowy jeszcze nas obie zaskoczy ;)
      Dzięki za miły komentarz i także pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
  6. Pierwsze skojarzenie to oczywiście Kaoru Mori ;) Wow wygląda to ślicznie i chciałoby się przeczytać. Może Studio JG pokusi się o wydanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że o ile manga Kasai Sui jest porównywana do twórczości Kaoru Mori (w pozytywnym tego znaczeniu), to i tak ma coś nowego do zaoferowania od siebie :).
      Fajnie by było gdyby Studio JG wydało Gisele Alain. Chociaż z drugiej strony cztery tomy od 2011r nie napawają optymizmem.

      Usuń
  7. Gdy za pierwszym razem przejrzałam obrazki, byłam wręcz przekonana, że to manga Kaoru Mori, a tu takie zaskoczenie! Już sama kreska zachęca do przeczytania, więc czemu by nie? Chętnie się za nią zabiorę. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli znajdziesz chwile to z chęcią poznam Twoją opinię na temat tej mangi.
      ps. Kaoru Mori ma chyba swoją oficjalną "dublerkę" ;D

      Usuń
  8. Oj, regularne pisanie jest trudne. D:
    O "Gisele Alain", przyznam szczerze, nie słyszałam. A szkoda, bo manga wydaje się być naprawdę świetna. Nie przepadam za okruchami życia, a przynajmniej tymi "typowymi", opowiadającymi o szkolnym życiu. Sądzę jednak, że ta manga akurat mogłaby mi się spodobać. Jeśli jakieś polskie wydawnictwo zechce ją wydać, porządnie zastanowię się nad zakupem. Kreska jest przepiękna! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta śliczna kreska oczarowuje chyba wszystkich ;)
      Szczerze mówiąc także nie przepadam za najbardziej popularnymi szkolnymi okruchami życia, niemniej Gisele Alain nie umiałam się oprzeć!

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...