wtorek, 19 sierpnia 2014

Co na półeczce - Kwiat i Gwiazda

   Witajcie po dłuższej przerwie! :)

   Mam nadzieję, że miło spędzacie czas na wakacjach i pogoda nie popsuła Wam żadnych planów. Nawet, jeśli ja mam jeszcze ok. miesiąca wakacji, uważam, że aktywną ich część mam już poza sobą i z nową energią wracam do prowadzenia bloga ;)

   Polski rynek mangowy, przez dłuższy czas, cierpiał na brak jakichkolwiek tytułów sportowych czy shoujo-ai (yuri). Nie jest przesadą stwierdzić, że pod tym względem rok 2014 okazał się być przebojowy. W końcu zostały zapowiedziane aż 3 mangi o tematyce miłości lesbijskiej : Kwiat i Gwiazda, Mój Drogi Bracie... i Girlfriends. W tym dwa pierwsze zostały już wydane. Nie zapominajmy rownież o nowo zapowiedzianej mandze sportowej, ku radości większości, czyli o Kuroko's Basket, która będzie wychodzić latami. (nie wspominając o Berserku)

   Cofnijmy się jednak kilka miesięcy wstecz, kiedy na naszym rynku nie było tak kolorowo i Hana to Hoshi (Kwiat i Gwiazda) zapowiedziana przez wydawnictwo Waneko w serii jednotomówki, zrobiła dużego smaczka zarówno fanom shoujo-ai, jak i fanom mang sportowych. Tak, nowo zapowiedziany komiks miał być kompromisem dla obu stron. Przynajmniej wiele osób tak sądziło, bo gatunkowo manga nie jest sportowa. Czy Kwiat i Gwiazda spełni oczekiwania? Zapraszam do bliższego zapoznania się z dzisiejszym postem :)


   Główna bohaterka, Hanai, właśnie rozpoczyna naukę w liceum. W podstawówce i w gimnazjum cały swój czas przeznaczała na grę w ping-ponga. Była niepokonana aż do momentu, kiedy przyszło jej  zmierzyć  się z inną zawodniczką, Hoshino, z którą nie dość, że przegrała, to jeszcze zaczęła przegrywać wszystkie swoje następne mecze. Zdołowana swoją złą passa i już całkowicie zniechęcona ping-pongiem postanawia w nowej szkole zerwać wszystkie więzy z tym sportem i stać się zwykłą licealistką. Pełna pozytywnej energii wybiera się do szkoły i już pierwszego dnia coś a dokładniej ktoś krzyżuje jej piękne plany. Otóż okazuje się, że również Hoshino, wielka rywalka naszej bohaterki, zapisała się do tego liceum i również skończyła ze sportem. Relacje bohaterek na samym początku nie należą do najlepszych. Hanai cały czas obwinia Hoshino za swoje porażki i jest przekonana, że druga dziewczyna zapisała się do tej samej szkoły, co ona po to tylko, aby zrobić jej na złość. Z kolei długowłosa Hoshino nie naprawia całej sytuacji swoim zachowaniem. Będąc dziewczyną dość chłodną i zamkniętą sprawia, że protagonistka uważa, iż jest traktowana z góry i uprzedza się jeszcze bardziej. Jednakże dzięki rożnym przypadkowym wydarzeniom dziewczyny nastawiają się do siebie przychylniej, choć ciągle kłóciły się cały czas.

   Oprócz pary głównych bohaterek, które same nie wyróżniają się jakoś specjalnie ciekawym charakterem, nie uświadczymy w mandze wielu innych postaci. Zachowanie Hoshino i Hanai, które przecież odwzorowuje ich charakter, jest często po prostu bezsensowne i niezrozumiałe. Przez większą część mangi, bohaterki kłócą się albo o nic, albo same nie wiedzą o co. Niemniej jednak trzeba wspomnieć o koleżance z dzieciństwa Hoshino, czyli o Funami. Dziewczyna jest najciekawszą postacią w całej mandze. Ba! Jest jedyna bohaterką, która wzbudziła u mnie jakiekolwiek uczucia.

   Manga dosyć, że cała jest bardzo schematyczna od bohaterów na fabule kończąc, to nie jest dobrze poprowadzona. Nie mam nic przeciwko mało oryginalnym i "lekkim" mangą, bo dopóty mangace uda się stworzyć płynny i ciepły klimat, który składa się również z relacji międzyludzkich, to jest jak najbardziej okej. W nowej mandze z Waneko nie uświadczymy tego. To co łączy bohaterki nie nazwałabym nawet przyjaźnią czy najzwyklejszą sympatią, a co dopiero głębszym uczuciem (a przecież jest to manga o miłości lesbijskiej). Nie ma rownież tak zwanej "chemii" między dziewczynami. Sam wątek shoujo-ai jest według mnie dość słabo zrobiony i odnosi się wrażenie jakby zamiast niego, główne skrzypce grały tutaj kłótnie bohaterek. Mangaka, żeby zbliżyć dziewczyny używała już dawno "sprawdzonych" trików, które podane w dobry sposób mogą ciągle cieszyć czytelnika pomimo swojej monotematyczności. Tutaj niestety tak nie było, a i wszystkie wydarzenia wydawały się być na siłę. Jeśli zatem wątek miłości lesbijskiej został zniesiony na drugi plan, to co zatem z ping-pongiem, czyli motywem sportowym? Otóż również ten 'biedak' został okrojony na wszystkie możliwe sposoby. Chcę jasno zaznaczyć, że nigdy nie uważałam, iż wydarzenia w mandze będą się kręcić cały czas wokół ping-ponga, w końcu to nie ten gatunek. (Jeśli ktoś chce przeczytać mangę o ping-pongu to radzę zapoznać się z komiksem Taiyou Matsumoto, KLIK) Niemniej jednak liczyłam chociaż na jakieś nawiązanie lub stworzenie więzi pomiędzy grą a relacjami między bohaterkami. Ta możliwość również nie została w pełni wykorzystana przez autorkę. Przynajmniej w moim odczuciu.

   Kwiat i Gwiazda prezentuje się za to o wiele lepiej pod względem graficznym. Rysunki są proste i zarazem takie "rozświetlone". Postacie są proporcjonalne i rozpoznawalne. Co ciekawe, pomimo tego, że cała szafa graficzna komiksu przypomina tą z shoujo, to kadry nie są przepchane gwiazdeczkami, serduszkami czy kwiateczkami. Tła są mało zagospodarowane, ale ta oszczędność stylu Kalio Suzukin nie rzuca się bardzo w oczy.


   Kwiat i Gwiazda została wydana przez wydawnictwo Waneko w serii jednotomówki. Inne mangi, które ukazały się, bądź dopiero się ukarzą spod tego szyldu to : Rock na Szóstkę (Mashikaku Rock, shoujo), Istota Zła (Akusaga, mieszanka shoujo i shounena) i Dzień Przed Ślubem ( Shiki no Zenjitsu, josei). Wszystkie tytuły będą miały powiększony format, tzn. taki sam jaki ma np. Silver Spoon. Dodatkowo w przypadku dzisiejszego recenzowanego tytułu, został on wydany, nie w dwóch tomach jak w Japonii, a tylko w jednym. Wiele razy wspominałam, że mangi Waneko są pewne jakościowo i naprawdę porządne. Tak i jest i w tym wypadku. Onomatopeje zostały całkowicie przetłumaczone. Zwroty bohaterów są dostosowane do ich wieku. Pomimo tego, że tusz jest bardzo czarny a i kartki są białe, nic nie prześwituje.  Dzięki idealnej długości marginesów wewnętrznych nie musimy ani wyginać tomiku, ani nadwyrężać wzroku. Wydawnictwo skusiło się również na kolorowe strony na początku każdego woluminu. Sama obwoluta jest niesamowicie biała. Co nadaje wszystkiemu aury "czystości". Przynajmniej w moim wypadku :P

   Na koniec, no cóż, chciałam przeczytać sympatyczną i lekką mangę shoujo-ai. Szkoda, ze nie dostałam chociaż tego. Nie liczyłam na głębokość wątków jak w Mój Drogi bracie, lub jak w Pietà. Nowy tytuł o miłości lesbijskiej z wydawnictwa Waneko jest średnią i bardzo schematyczną mangą, która zamiast cieszyć denerwuje.Nawet nie wiem komu polecić ten komiks, bo sama czytam tyle tytułów tego gatunku co kot napłakał i moje oczekiwania były bardzo niskie. A i tak się rozczarowałam.

A o to przykładowe strony mangi : Kwiat i Gwiazda


15 komentarzy:

  1. Mam na swojej półce. Wydanie bardzo mi się podoba, fabuła jest całkiem w porządku, do kreski można się przyzwyczaić. Pingpongowanie jeszcze dodaje mandze skilli do fabuły :D Faktycznie bohaterki zachowują się dość bezsensownie, ale przynajmniej nie jest to taka straszliwa bezmyślność w stylu niektórych shoujo albo horrorów. Jak dla mnie nie było tak źle, ale cóż, każdy ma prawo do własnej opinii :) Chciałabym zobaczyć u nas Mars no Kiss lub Kimi Koi Limit. Może Lonley Wolf, Lonley Sheep? Na bardzo ambitne yuri jakoś nie mam ochoty.



    Btw, opublikowałam wreszcie recenzję Annarasumanary :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachowanie niektórych bohaterów z shoujo czy horrorow jest nie do podrobienia przez inne gatunki :P
      Znam Mars no Kiss i nawet mam na półce włoskie wydanie. Wszystko było dobrze poprowadzone i nawet zakończenie jest w porządku. Takie dość nietypowe dla gatunku x) Mam tylko nadzieję, że bohaterka w końcu rzuciła tego studenta, bo o ile pamiętam nie zrobiła tego w mandze. Pozostałych tytułów nie znam, ale w wolnym czasie z chęcią przeczytam :) Ja chciałabym zobaczyc na naszym rynku Aoi Hana i Hourou Musuko (fakt, ze to gender bender, ale naprawdę dobry).

      Usuń
    2. Ja wszystko czytam przez nety, ech, życie w Polsce i bycie nieogarniętym językowo. Mars no Kiss jest takie po prostu ciekawe, do tego dość realistyczne, nawet kreska. Nie wiem, też mam nadzieję, że rzuciła, chociaż to może nie jest dobre określenie, bo wolałabym, by ich rozejście się było takie bardziej delikatne. O, znam Hourou Musuko , ale jakoś mnie nie zainteresowało.
      Teraz wsiąknęłam w różne gore i seineny, znasz może jakieś dobre? :)

      Usuń
    3. Ja tez większość czytam przez internet. Po prostu jest większa różnorodność. Kilka dni temu odkryłam, że manga do której mam duży sentyment została wydana we Francji. Nigdy tak nie żałowałam, że nie wzięłam nauki tego języka na poważnie. Wiesz, zależy w co, by go rzuciła :P Ja lubię mangi w klimatach Hourou Musako. Jeśli chodzi o seineny to polecam gorąco Homunculus i Real ( ten sam autor co Vagabond). Lubię też prace Daisuke Igarashi, w szczególności Witches (zbiór oneshotów). Może jeszcze I Am a hero mogłoby ci się spodobać. Wiele osób polecało mi ta mangę, ale jeszcze jej nie przeczytałam.

      Usuń
    4. We Francji wydają tyle tego dobra :c Z moim inwalidztwem językowym mam naprawdę fajnie, gdy chcę sobie poczytać :C Homunculusa mam na liście, I am a hero również.

      Usuń
  2. Czyli nie mam czego żałować, że nie kupiłam. Wiedziałam, że sportówka z tego raczej nie będzie, bo w tego typu krótkich pozycjach jakikolwiek motyw wiążący jak np. sport jest tylko elementem dodatkowym, a że fanką shoujo-ai nie jestem to stwierdziłam, że nie warto kupować czegoś, z czego lektury nie będę miała radości.
    No Waneko ostatnio się stara z tymi onomatopejami, czy nauczyli się już czyścić wszystko tego nie wiem, bo dawno nie miałam żadnego ich nowego tomu w rękach, ale jak coś dorwę w przyszłym miesiącu to sprawdzę. hah ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wtrącę sie, że w Dogsach fajnie onomatopejują.

      Usuń
    2. Ja od Waneko kupuję głównie shoujki i wszystko jest zawsze przetłumaczone. Z drugiej jednak strony zbyt trudnych onomatopej tam nie ma. Może jeszcze po prostu nie trafiłam na odpowiedni tytuł.

      Usuń
    3. Aż sięgnęłam po swoje tomiki, ale tylko te nowsze, bo w starych to wiadomo, że mało co czyścili... No to tak, ogólnie patrząc na to jak kiedyś traktowali onomatopeje to jest olbrzymia poprawa, ale np. w 7 tomie Karnevala mimo wszystko nie wszystkie zostały wyczyszczone.

      Usuń
  3. Kupiłam, stoi nie półce nieotwarta :D
    Jak przeczytam to się wypowiem (:

    Super, że już wróciłaś :3

    OdpowiedzUsuń
  4. patrząc po tych przykładowych kadrach, jakie udostępniłaś, kreska wydaje mi się bardzo "nieshoujowa". ten tytuł w ogóle mnie nie interesuje, a po lekturze Twojej recki - interesuje mnie jeszcze mniej, o ile to w ogóle możliwe xD // Berserka jpf będzie wydawał chyba z dziesięć lat, jak nie więcej :P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz jak mi o tym wspomniałeś, to rzeczywiście nie widać na wyżej podanych kadrach kreski shoujo. Moj błąd, wybrałam przez przypadek te mało widoczne. A o Berserku szkoda gadać :\ Naprawdę żałuje, że JPF nie zdecydował się jednak na wydanie 2 tomów w jednym -_-

      Usuń
  5. Mnie tytuł nie zainteresował, kreska nie kusiła i po recenzji widzę, że nie mam czego żałować. Z nadchodzących jednotomówek interesuje mnie tylko to josei,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Waneko zaskoczyło mnie bardzo pozytywnie tym josei. Nie mogę się doczekać premiery :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...