środa, 28 maja 2014

Nakanmon! - recenzja

   Gatunek shoujo ma wiele fanek i fanów na całym świecie. Pomimo swojej różnorodności tematycznej ; akcja mangi może dziać się zarówno w czasach teraźniejszych, przeszłych, przyszłych czy całkowicie odrealnionych, współczesne pozycje są dość schematyczne. Nie mówię tutaj tylko o historii wymyślonej przez mangakę, często fabuła może być banalna, ale całość 'nadrabia' bohaterami. Z drugiej strony historia może być ciekawa i oryginalna, ale z bohaterami jest już gorzej. Same główne bohaterki w większości przypadków dzielą się na te płaczliwe, głupiutkie i słodkie, lub na te wygadane, którym nie brakuje siły, aby uderzyć chłopaka bez powodu. W wielu wypadkach (niestety) nic innego nie można powiedzieć o charakterze bohaterki (nie, żeby projekt głównego bohatera był lepszy).

   Piszę o tym na podstawie mojego własnego doświadczenia. Do niedawna bardzo lubiłam ten gatunek, stąd przeczytałam wiele rożnych mang\manhw\manhua, zarówno tych starych jak i nowych, tych popularnych i tych mniej popularnych.

   Powtarzam, że istnieją (na szczęście!) wyjątki. Nieliczne, ale są. Jednym z nich jest cztero tomowa manga (główna historia jest tylko w pierwszych trzech), autorstwa Tsukishimy Haru, Nakanmon!. Jest to sympatyczne shoujo z dobrze wykreowaną bohaterką.

   Głowna bohaterka Hirahara zaczyna liceum w nowym mieście. W trakcie wakacji przeprowadziła się razem z rodzicami do Tokyo z Hiroshimy. Inny dialekt, wielkie miasto, przeszłość, jak i charakter dziewczyny nie ułatwiają jej rozpoczęcia szkoły i nowego okresu w jej życiu. A żeby było jeszcze lepiej, to pierwszego dnia szkoły spóźnia się na rozpoczęcie roku, powodując przy tym, przez przypadek spóźnienie innych czterech uczniów : lekko gburowatego Himeno, ociekającego słodyczą Nozomiego i cichych, ale spostrzegawczych Chisa'iego i Ondy. Jak można się spodziewać, ta piątka uczniów, a dokładniej dwaj pierwsi chłopcy i Hirahara, będą napędzać całą fabułę. Dość szybko  wszyscy staną się przyjaciółmi i będą żyć swoim szkolnym życiem, w cieniu miłosnych rozterek.

   Jak można wywnioskować z opisu, manga nie wydaje się być zbytnio oryginalna. Nie zaprzeczę. Tytułowi nie brakuje typowych elementów obecnych w trójkącie miłosnym. Tym co jednak dodaje świeżości i sprawia, że czytanie staje się przyjemnością to bohaterka.

   Hirahara z powodu pewnego wydarzenia z przeszłości, często płacze. W wielu wypadkach nawet przy rzeczach przyziemnych, mimowolnie nie jest w stanie się powstrzymać od uronienia kilku łez. To nie znaczy jednak, że jej charakter jest słaby lub, iż nie jest asertywna. Ba! Bohaterka jest stała w swoich decyzjach, nie jak większość bohaterek tego gatunku. Nie użala się nad sobą i stara się zmienić. Chce stać się pewniejsza siebie, po prostu silniejsza. Nie pozwala by inni nią pomiatali. Mangaka w naturalny sposób pokazuje jak bohaterka się zmienia i dojrzewa w kilku kwestiach. Hirahara nie traktuje miłości jako biletu na skróty do stania się silniejszą. Własnymi siłami ma zamiar dojść do wyznaczonego przez siebie punktu.

   Główna bohaterka jest najbarwniejszą postacią w całej mandze. Mangaka nie zapomniała jednakże o pozostałych bohaterach : o nowo poznanych przyjaciołach, czy o rodzinnie Hirahary.



   Kreska mangaki jest typowa dla gatunku shoujo. Bohaterki mają duże oczy a bohaterzy to typowi bishouneni. Tła nie są nadzwyczajne. Oczywiście momentom romantycznym towarzyszą gwiazdki, serduszka i inne słodkie rzeczy. Aczkolwiek mangaka nie przesadza z ich ilością i jako konsekwencja nie przeszkadzają w lekturze.

   Nakanmon! jest miłym i sympatycznym shoujo, które nie skupia się tylko i wyłącznie na romansie, który sam w sobie jest na dobrym poziomie. Miłość i zauroczenie są oczywiście tutaj obecne przez cały czas, aczkolwiek mangaka nie zapomniała o innych czynnikach. Czyta się lekko i szybko, bez uczucia odmóżdżania przez słodycz czy dziecinność bohaterów. Również tutaj są schematy, jednakże nie rzucają się tak bardzo w oczy. Przynajmniej ja tak sądzę.

   Uważam, że manga jest dobrym reprezentantem obecnego, lekkiego, szkolnego gatunku shoujo. Szkoda, że nie jest popularniejsza.


 A teraz tak na zakończenie, jakie są Wasze faworyty tego gatunku? Na pewno znajdzie się coś interesującego i fajnego ;)

6 komentarzy:

  1. Mimo wszystko jest to dość przewidywalna historia, których nie brakuje. Niestety ciężko o oryginalną fabułę w tym gatunku, bo większość wychodzi albo karykaturalnie, albo przypomina kosmitę :D

    Lubię shoujo, ale nie znoszę nudy. Większość opiera się na miłosnych rozterkach i gruuubo przesadzonym dramacie, który zamiast cieszyć - nuży i mdli. Nie mam ulubionego tytułu, ale jest kilka serii, które mogę wyróżnić, np. Yamato Nadeshiko, bo jest przykładem kosmity, który śmieszy na każdym kroku; Usagi Drop i K-ON, Ouran i po części także Kimi ni Todoke : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że ty również jesteś fanką kosmitów :D
      Jak sama napisałaś trudno teraz o oryginalność. A i moim zamiarem było pokazanie czegoś bazującego się na schematach i równocześnie znośnego. Uważam, że Nakanmon! spełnia tą role :)
      Przedramatyzowanie jest gwoździem do trumny dla naprawdę wielu tytułów. Naprawdę szkoda. Zgadzam się z tym co napisałaś.
      Sama lubię Usagi Drop, aczkolwiek osobiście nie przypadło mi do gustu zakończenie względem dwóch głównych bohaterów. To jest jednak tylko moje osobiste zdanie :)
      Nie znam Yamato Nadeshiko, ale z chęcią w wolnym czasie przeczytam ;)

      Usuń
    2. Polecam Yamato (u mnie na blogu recezja anime i dramy) jeśli masz duży dystans do tematu, bo to jest jeden wielki kosmita :D manga odstrasza trochę wizualnie, ale jest na prawdę zabawna.
      Mnie korci kupno Usagi Drop, bo zdaje się kontynuować akcje z anime. Niestety w grę wchodzi tylko anglojęzyczne wydanie, a nie ukrywam, że koszt ogromny :c

      Usuń
    3. Bardzo lubię inne i wręcz szalone pozycje, jak np. Kyousogiga lub Uchouten kazoku :) Po przeczytaniu Twojej recenzji anime, Yamato wydaje się być naprawdę interesującym shoujo rodem prosto z kosmosu ;D

      Manga Usagi Drop kontynuuje akcje z anime. Jesteśmy świadkami dojrzewania Rin i mangace ten proces się udał :) Przyznaję, że koszt samej mangi jak i wysyłki jest naprawdę duży.

      Usuń
    4. Kosmici są najlepsi, kocham taki absurdalny humor :D Sunako to takie odzwierciedlenie mnie sprzed kilku lat, dzięki temu tytułowi wyszłam z większości moich dziwactw, bo zaczęłam się z nich śmiać :D

      Nawet patrzyłam aukcje z Usagi Drop i powiem szczerze, że była chętka, ale jak zobaczyłam koszt wysyłki (drugie tyle) to zrezygnowałam. Z drugiej strony mogę zamówić przez najlepszą stronę z darmową przesyłką od.. 50zl!!! Tyle, że koszt to 40+/tom. A są inne tytuły, które bardzo chciałabym mieć (:

      Usuń
    5. Jejku, moja ciekawość względem Yamato rośnie z każdym Twoim komentarzem :) Kiedy zapoznam się z tym tytułem to na pewno powymieniamy się wrażeniami ;)

      W wielu wypadkach koszt wysyłki jest droższy niż sam produkt -_- Kiedyś chciałam sprowadzić sobie na urodziny pierwsze tomy anglojęzycznego wydania Natsume yuujinchou, ale patrząc na cenę wysyłki straciłam wszystkie chęci. Co do Usagi Drop, kto wie, może nadarzy Ci się świetna okazja kupna, albo manga zostanie wydana w Polsce ;)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...